Dialog nr 6/2012

Pliki do pobrania:

Pliki do pobrania:

Pliki do pobrania:

Pliki do pobrania:

Pliki do pobrania:

Pliki do pobrania:

Romowie stawali się elementem europejskiej układanki etnicznej od X w. (Bizancjum) do XV w. (Europa Zachodnia). Stosunek społeczeństw europejskich do Romów w momencie pierwszego kontaktu był złożony. Z jednej strony Romowie byli traktowani jako obcy przybysze, różniący się kulturowo od autochtonów i wzbudzający przez to ich niechęć. Z drugiej strony tradycyjne, przednowoczesne społeczeństwa europejskie wykazywały pewną tolerancję dla grup marginalnych, a romscy przybysze posiadali umiejętność współżycia z lokalnymi społecznościami, wywodzącą się z długiej tradycji funkcjonowania w świecie różnych kultur.

W Europie Wschodniej, słabiej zaludnionej i charakteryzującej się słabiej rozwiniętą ekonomią, umiejętności oferowane przez Romów stanowiły istotne wzbogacenie lokalnych gospodarek, co sprawiało, że pierwsi romscy przybysze z reguły szybko integrowali się a nawet asymilowali w otaczających ich społecznościach. Z tego też powodu w Europie Wschodniej wiele społeczności romskich prowadziło osiadły tryb życia w miejscach, w których był popyt na ich usługi. Niekiedy prowadziło to jednak do ograniczania wolności Romów, jak w księstwach Mołdawii i Wołoszczyzny, gdzie stali się niewolnikami.

W Europie Zachodniej Romom trudniej było znaleźć miejsce w bardziej rozwiniętej i lepiej zorganizowanej ekonomii. Dlatego też więcej było na zachodzie kontynentu nomadycznych  społeczności romskich, przy czym nomadyzm ten stanowił sposób adaptacji do zastanej ekonomii, wymagającej częstych podróży w celu znajdowania odbiorców towarów i usług. Nomadyzm był też często koniecznością – formą ucieczki przed prześladowaniami, początkowo chaotycznymi i niezorganizowanymi, które rozpoczęły się wkrótce po pojawieniu się większych ilości Romów w Europie. Wówczas zaczął się też rozpowszechniać w Europie antyromski stereotyp, zbliżony do stereotypu antyżydowskiego.

Zarówno Żydzi jak i Romowie byli traktowani jako obcy w kategoriach społecznych, ekonomicznych i religijnych. Znajdowali się poza feudalnym porządkiem społecznym opartym na hierarchii, poza dominująca ekonomią opartą na rolnictwie i poza dominującą wizją świata opartą na chrześcijaństwie. Wprawdzie Romowie z reguły przyjmowali religię dominującą w ich otoczeniu, otoczenie, włączając w to duchowieństwo, wątpiło jednak w szczerość ich intencji i traktowało Romów jako niepełnowartościowych chrześcijan. Związek z tym miały pewne romskie profesje, takie jak wróżenie, które było kojarzone z magią, i muzyka – często towarzysząca świeckim uroczystościom i kojarzona z grzechem.

Dużą rolę w powstawaniu takiego stereotypu odgrywał fakt, że Romów traktowano nie jako lud europejski, lecz jako przybyszów ze Wschodu, postrzeganego jako źródło zagrożenia cywilizacji europejskiej. Zagrożenie to przybierało postać widma inwazji ludów tatarsko-mongolskich, a także przekonania o wschodnim pochodzeniu epidemii, dziesiątkujących w średniowieczu ludność Europy. Romowie często byli więc traktowani jako awangarda nadchodzących ze Wschodu barbarzyńców – stąd utożsamianie ich z Tatarami czy określanie niewielkich nawet grup romskich jako „hord” (przez analogię do hord Czyngis Chana), częste  na przykład w niemieckiej terminologii policyjnej. Z tego też powodu podejrzewano Romów często o szpiegostwo. Z kolei ich wędrowny tryb życia sprawiał, że byli postrzegani jako roznosiciele chorób i kojarzeni z epidemiami – stąd często używany na ich określenie termin „plaga”. To ostatnie skojarzenie jest ważne dla zrozumienia późniejszego traktowania  Romów w kategoriach rasowych.

(2) Romowie jako ofiary procesu modernizacji

Korzeni nazistowskich prześladowań Romów należy upatrywać w przedstawionych powyżej sposobach ich postrzegania, które ukształtowały się w wyniku pierwszych kontaktów z Romami, a także w zmianie, jaka dokonała się w percepcji tej grupy wraz z początkiem procesu modernizacji europejskich społeczeństw. Modernizacja to proces rozpoczynający się w XV w. i osiągający największe nasilenie w XVIII-XIX w. w związku z procesami uprzemysłowienia i budowania nowoczesnych państw narodowych. Cechami modernizacji było między innymi zwiększenie politycznej kontroli nad życiem społecznym, narzucenie społeczeństwom dyscypliny i kulturowe ujednolicenie ich życia, istotne w kształtowaniu zasobów ludzkich dla przemysłu i nowoczesnych armii, a także proces powstawanie państw narodowych i nowej geografii politycznej Europy. 

Podstawowymi wartościami modernizujących się społeczeństw europejskich stają się praca, własność, akumulacja, urbanizacja, uprzemysłowienie i wzrost gospodarczy. Proces modernizacyjny oznaczał więc również represjonowanie grup, których sposób życia wyznaczony był innymi wartościami i nie mieścił się w nowych ramach społeczno-kulturowych, lub które z racji swej uprzedniej niszowej specjalizacji ekonomicznej nie były w stanie przestawić się na nowoczesne formy działalności ekonomicznej. Z drugiej jednak strony wcielanie w życie nowych wartości spotykało się z oporem, a grupy, które uznawano za ich ucieleśnienie bywały obiektem agresji sił konserwatywnych.

Sytuacja Romów w początkach procesu modernizacji była wyjątkowo dwuznaczna. Z jednej strony byli oni, zwłaszcza dla mieszkańców wsi, uosobieniem nowej, rynkowej ekonomii – zajmowali się bowiem między innymi handlem. Z tego powodu byli oni, podobnie jak Żydzi, odrzucani przez ludność rolniczą jako oszuści nie zajmujący się uczciwą pracą (za wyjątkiem grup, które wchodziły w symbiotyczne relacje z rolnikami jako dorywczy pracownicy rolni). Z drugiej jednak strony Romowie stali się wówczas ucieleśnieniem antymodernizacyjnych elementów kulturowych i jako tacy byli albo wykluczani i dyskryminowani przez dominującą ideologię nowoczesności, albo idealizowani przez nurty romantyczne.  Dotyczyło to szczególnie grup nomadycznych, gdyż z punktu widzenia władzy nomadyzm oznaczał  pozostawanie poza obowiązującymi klasyfikacjami i strukturami społecznymi, a tym samym był postawą wywrotową wobec siatki zależności i dyscypliny narzuconej członkom nowoczesnego społeczeństwa.

W tej postawie szukać należy korzeni stereotypowego przedstawiania wszystkich Romów jako wędrowców, których nomadyzm jest obiektywną i trwałą cechą kulturową, a także traktowania ich jako ludzi obcych, nie związanych z danym miejscem, choćby nawet żyli w nim od pokoleń.

(3) Od marginalizacji do wykluczenia. 

Romowie w czasach przednowoczesnych żyli na marginesie społeczeństwa lub pomiędzy jego ustalonymi częściami składowymi. Mieli w nim jednak jakieś swoje, uznawane przez innych miejsce, choć zazwyczaj nie gwarantowało im ono bezpieczeństwa. W nowoczesnym społeczeństwie stali się oni natomiast grupą wykluczoną. Zaczęli być traktowani jako ludzie samym swoim istnieniem podważający wartości nowoczesnej kultury, będący poza ustalonymi strukturami społecznymi, poza oficjalną historią (dokumentującą dokonania władców, powstających państw narodowych i proces cywilizacyjny), poza kulturą opartą na piśmie, poza porządkiem ekonomicznym i prawnym. Ich życie nie było już jednym z wielu alternatywnych sposobów istnienia, lecz stało się w dominującej kulturze synonimem inności i zacofania, „problemem społecznym” lub „patologią”, którą należało wyeliminować. Taka nowa percepcja Romów nałożyła się na niektóre wywodzące się jeszcze z średniowiecza stereotypy, prowadząc do wzrostu negatywnych postaw wobec Romów i rosnącej aprobaty wobec skierowanych przeciwko nim działań instytucji państwowych.

(4) Nowoczesna organizacja prześladowań. Rosnąca rola rasizmu.

Czasy nowoczesne to początek poddawania Romów coraz większej kontroli, np. poprzez ewidencjonowanie, utrudnianie przekraczania granic i przymusowe osiedlanie, eliminowania ich tradycyjnej kultury poprzez procesy asymilacyjne i zakaz używania języka, a także prób rozerwania ciągłości pokoleń poprzez przymusowe odbieranie dzieci romskim rodzinom i oddawanie ich na wychowanie do nieromskich rodzin. Jednocześnie kontynuowane były bezpośrednie akty skierowanej przeciwko Romom przemocy: więzienie i przymusowa praca, kary fizyczne, egzekucje i zalegalizowane morderstwa. 

W drugiej połowie XIX w. pojawia się w Europie coraz więcej szczegółowych regulacji prawnych dotyczących Romów. Ograniczały one stopniowo wolność poruszania się i uprawiania przez Romów ich tradycyjnych profesji. Jednocześnie instytucje państwowe zaczynają zbierać dane na temat poszczególnych rodzin romskich, koordynować a następnie centralizować prześladowania Romów. Jeden z pierwszych powszechnych spisów ludności romskiej przeprowadzono na zlecenie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w 1885 r. we Francji. Spis ten stał się podstawą projektu wprowadzenia specjalnych kart identyfikacyjnych dla osób prowadzących wędrowny tryb życia (tzw. carnet anthropométrique), zrealizowanego w początku XX w. Ułatwił on też procedurę usuwania Romów jako jednostek niepożądanych z poszczególnych francuskich jednostek administracyjnych – departamentów.

W Niemczech w 1899 r. powstaje w Monachium specjalna jednostka policyjna: Zigeunernachrichtendienst (Służba Informacyjna ds. Cyganów), później przemianowana na „Centralę Rzeszy do zwalczania Cyganów na terenie całych Niemiec” (Reichszentrale zur Zigeunerbekämpfung für ganz Deutschland) i włączona w struktury Urzędu Policji Kryminalnej Rzeszy.  Jej zadaniem było systematyczne zbieranie informacji o Romach oraz inspirowanie i monitorowanie związanych z Romami działań policji, prokuratury i organów administracji. Jej szef, Alfred Dillmann, opublikował w 1905 r. tzw. Zigeuner-Buch, księgę zawierającą przegląd rozmaitych regulacji prawnych dotyczących Romów, a także propozycje nowych, których wprowadzenie w życie praktycznie uczyniłoby romskie życie niemożliwym. Poza tym praca Dillmanna dostarczała ideologicznej motywacji dla prześladowań Romów, widząc w nich lud pozbawiony kultury, niższy rasowo i stanowiący zagrożenie dla porządku publicznego. Podobne dokumenty pojawiały się na przełomie XIX i XX w. w rozmaitych krajach Europy, np. we Francji. 

Praca Dillmanna była również elementem procesu ewidencjonowania Romów. Zawierała bowiem listę kilku tysięcy Romów wraz z danymi osobowymi, wyróżniającymi cechami fizycznymi i historią kontaktów z prawem. Zbieranie takich danych w stosunku do określonej grupy ludzi było przy tym wówczas czymś bezprawnym.

Widoczne w pracy Dillmanna myślenie o Romach w kategoriach biologicznych jest oznaką coraz większej popularności, jaką w XIX wieku zdobywały teorie rasowe. Interpretowały one różnice między ludźmi jako wynik nieusuwalnych różnic biologicznych. W ten sposób różnice społeczne i kulturowe zostały zinterpretowane jako rezultat „naturalnych”, biologicznych różnic między ludźmi. W konsekwencji życie Romów coraz częściej było traktowane jako rezultat rzekomo im właściwych niezmiennych cech biologicznych. Romowie przestali być stopniowo postrzegani jako „problem społeczny”, który można „usunąć” poprzez asymilację, edukację i wychowanie. Skoro tożsamość Romów ma według koncepcji rasowych korzenie biologiczne, to zmienić jej nie można. „Cygan” pozostanie „Cyganem,” nawet jeśli „na pozór” będzie zintegrowany ze społeczeństwem. Stąd też prześladowania Romów  przestały być związane z postulatem asymilacji (choć elementy ideologii asymilacyjnej były w pewnym stopniu ciągle obecne w polityce władz). Zaczęły one stopniowo zmierzać w kierunku odseparowania Romów od reszty społeczeństwa a następnie biologicznej eliminacji: poczynając od sterylizacji a kończąc na eksterminacji.

Dobrą ilustracją takiej ewolucji jest porównanie dwóch książek. Pierwsza z nich, której autorem był Christian Wilhelm von Dohm, ukazała się w 1781 r. i nosiła tytuł Über die bürgerliche Verbesserung der Juden (O obywatelskiej ewolucji [dosłownie – „ulepszeniu”] Żydów). Zgodnie z duchem Oświecenia Dohm postulował zniesienie rozmaitych dawniejszych przepisów dyskryminujących Żydów i Romów. Zniesienie to mogłoby jednak nastąpić dopiero wówczas, gdy Żydzi i Romowie poddani zostaną procesowi wychowawczemu (tytułowej „ewolucji obywatelskiej”). W przypadku Romów byłby to zresztą bardzo długi proces, którego pierwsze rezultaty można by dostrzec dopiero w drugim pokoleniu, gdyż „Cyganie” są zdaniem Dohma „ludem bardzo zdziczałym”.

Praca Dohma należała do dawniejszej, oświeceniowej tradycji, zgodnie z którą odpowiednie wychowanie i edukacja mogły przyczynić się do „emancypacji” (czyli społecznej integracji) każdej grupy ludzkiej. Opublikowana niemal w tym samym czasie (1783) książka, której autorem był Heinrich Moritz Gottlieb Grellmann, traktowała Romów jako lud, którego wrodzone negatywne cechy nie mogły zostać zmienione przez procesy wychowawcze. Książka ta, zatytułowana Die Zigeuner. Ein historischer Versuch über die Lebensart und Verfassung, Sitten und Schicksale dieses Volkes, nebst ihrem Ursprunge [Cyganie. Historyczne studium sposobu życia i konstytucji, zwyczajów i losu tego ludu od jego początków], traktowała Romów jako nosicieli dziedzicznych „wschodnich” cech, takich jak prymitywizm, bezwartościowość, złodziejstwo, skłonność do oszustwa, brud i rozbuchana aktywność seksualna. Cechy te są biologicznie uwarunkowane, co sprawia, że Romów nie można zmienić i sprawić, że staną się pełnoprawnymi członkami nowoczesnego społeczeństwa.

Poglądy Grellmanna doczekały się pod koniec XIX w. wsparcia ze strony przedstawicieli nauk przyrodniczych. W tym okresie popularność zdobyły teorie, zgodnie z którymi nie tylko inteligencja, lecz również cechy moralne są przekazywane genetycznie. Ludzie uznani za upośledzonych, za osobniki gorszego gatunku, są więc nie tylko mniej inteligentni, ale też niemoralni, zdeprawowani i mają skłonności przestępcze. Cesare Lombroso, który był pionierem stosowania teorii dziedziczenia w kryminalistyce, twierdził przy tym, że cechy dziedziczne decydujące o skłonności do zbrodni charakteryzują nie tylko jednostki, lecz całe grupy. Do takich grup zaliczał on między innymi chorych na epilepsję i Romów, których jego zdaniem charakteryzowała próżność, bezwstydność, dzikość i naturalna skłonność do przestępczości. Zdaniem zwolenników Lombroso, na ludzi takich nie działają kary – są bowiem oni urodzeni do czynienia zła. Jedynym rozwiązaniem problemów stwarzanych przez ich istnienie jest więc eliminacja takich ludzi, postulowana przez rozwijającą się od końca XIX w. eugenikę, przybierająca w skrajnej postaci formę fizycznej likwidacji.

Poglądy Grellmana i Lombroso legły u podstaw przekonania, że sposób życia grup ludzkich uzależniony jest od dziedzicznych cech biologicznych ich członków. Jest to szczególnie ważne dla zrozumienia nazistowskiej praktyki określania Romów jako osób „aspołecznych” – niedostosowanych do życia w społeczeństwie i niezdolnych do integracji z większością. Otóż tak zwana „aspołeczność” Romów była według nazistów uwarunkowana rasowo. Romowie byli definiowani jako „aspołeczni” z powodu przypisywanych im cech rasowych, a nie stylu życia, jaki prowadzili. To właśnie dziedzicznie przekazywane i nieodwracalne cechy biologiczne Romów miały być odpowiedzialne za ich „nastawienie mentalne”, przejawiające się w rzekomej skłonności do zachowań przestępczych, niechęci do podejmowania pracy, pasożytowaniu na systemie pomocy społecznej, nieumiejętności zarządzania swoimi sprawami i wychowywania dzieci, niemoralności i skłonności do alkoholizmu. Poszczególni Romowie byli automatycznie klasyfikowani przez władze jako aspołeczni kryminaliści, niezależnie od tego, czy rzeczywiście popełniali jakiekolwiek przestępstwa, ponieważ byli członkami rasowo zdefiniowanej kategorii: osób biologicznie predestynowanych do przestępczości. 

Zdaniem nazistowskich badaczy rasy o aspołeczności nie decydował indywidualny wybór jednostki ani też jej społeczne środowisko lecz cechy przekazywane genetycznie. Tym samym prześladowanie jednostek aspołecznych miało charakter rasowy: były one prześladowane nie z powodu tego, co robiły lub zamierzały robić, ale dlatego, że były tym, kim były.

Rasistowskie poglądy zaczęły dominować wśród uczonych niemieckich (takich jak Erwin Baur, Eugen Fischer czy Fritz Lenz) jeszcze przed dojściem Hitlera do władzy. W Republice Weimarskiej (1919-1933) spotkały się one z życzliwym przyjęciem szerokich kręgów społeczeństwa, łącząc się z niemieckim romantycznym nacjonalizmem i przybierając postać ideologii rasowo ufundowanej wspólnoty narodowej, z której wykluczyć należy jednostki „obce” i „niepełnowartościowe”. W szczególności za obcych i niepełnowartościowych uznano „rasowych wrogów” późniejszej III Rzeszy: Żydów, Romów i osoby niepełnosprawne. Polityka wykluczania jednostek niepożądanych stała się później kluczowym elementem oficjalnej nazistowskiej utopii społecznej, której ostatecznym i najbardziej radykalnym stadium było ludobójstwo.

Korzeni nazistowskich prześladowań i ludobójstwa Romów szukać więc należy we wcześniejszej praktyce wykluczania Romów ze społeczeństwa, znajdującej stopniowo uzasadnienie w ideologii biologicznej nierówności ludzi, wspartej tym, co uznawano wówczas za argumenty nauki. Ideologia polityczna oparta na koncepcji rasy nie została wynaleziona przez nazistów. Naziści rozwinęli ją i zastosowali w działaniu instytucji odpowiedzialnych za wykluczanie Romów, co prowadziło w konsekwencji do ich ludobójstwa. Ideologia rasistowska była częścią kultury, aprobowaną przez wykształcone elity, które zgadzały się z rasistowską polityką państwa i same czynnie w niej uczestniczyły.

Można zatem mówić o ciągłości prześladowań Romów w Europie, a zwłaszcza w Niemczech. Prześladowania te w sposób nieskoordynowany rozpoczęły się wkrótce po pojawieniu się większych grup romskich w Europie Zachodniej, wraz z procesem modernizacji stopniowo stawały się coraz bardziej zorganizowane, znalazły swą ludobójczą kulminację w nazistowskich Niemczech i okupowanej przez Niemcy Europie, oraz przetrwały nazistowski reżim, również i dziś charakteryzując sytuację romskich społeczności.  

(5) Regulacje prawne skierowane przeciwko Romom.

W pierwszych latach XX w. antyromskie procedury i rozporządzenia wcielane w życie przez bawarską Centralę Rzeszy do Zwalczania Cyganów zyskały naśladowców w innych częściach Niemiec a także w innych krajach. W 1904 r. parlament Prus przyjął projekt kontroli poruszania się Romów na terenie kraju i zdobywania przez nich środków do życia. Policja pruska stworzyła w tym celu specjalny rejestr aktywności grup cygańskich. W 1922 w Badenii-Wirtembergii zaczęto akcję fotografowania Romów i pobierania ich odcisków palców, wzorowaną na doświadczeniach z Bawarii. 5 lat później te same procedury zostały wprowadzone w Prusach. W 1928 r. te lokalne inicjatywy poszczególnych landów zostały usankcjonowane objęciem Romów permanentnym nadzorem policyjnym w całych Niemczech.

Od 1926 r., na podstawie uchwalonego w Bawarii tzw. „Prawa o Zwalczaniu Cyganów, Wędrowców i Osób Uchylających się od Pracy”, Romowie, zwłaszcza wędrujący, byli poddawani zintensyfikowanym kontrolom, zakazom, przymusowemu osiedlaniu, a także stawali się ofiarami akcji przeciwko żebrakom. Istotnym elementem tej regulacji prawnej było odwołanie się do terminologii rasowej jeśli idzie o definiowanie Romów. Czytamy w ustawie, że informacji odnośnie tego, kto jest „Cyganem”, udzieli badanie rasy. 

Prawo to pozwalało na przymusowe osadzenie w ośrodku pracy każdego Roma w wieku powyżej 16 lat, podejrzewanego o żebractwo lub włóczęgostwo, bez procedury sądowej. Tego typu rozwiązania prawne były przejawem zmiany sposobu myślenia w kryminologii i prawoznawstwie. Celem organów państwa miało być nie tyle ściganie popełnionych przestępstw, ile zwalczanie abstrakcyjnie rozumianej „przestępczości” poprzez prewencyjną kontrolę tych, którzy z punktu widzenia teorii rasowych byli genetycznie predysponowani do wejścia w konflikt z prawem. W ten sposób prawodawstwo niemieckie stało się częścią dokonującej się w XIX  w. ewolucji europejskich systemów prawnych, która przesuwała punkt ciężkości z konkretnej zbrodni na osobę zbrodniarza i uwarunkowania, które doprowadziły do popełnienia przez niego zbrodniczego czynu. Rasistowski składnik tej ewolucji sprawił jednak, że jej humanistyczna istota – sprowadzająca się do „naprawy” zbrodniarza – została zastąpiona utopią eliminacji zbrodni (lub tego, co za „zbrodnię” uważano) poprzez eliminację zbrodniarzy potencjalnych.

Istotnym elementem omawianego procesu były przekształcenia instytucji zajmujących się Romami, zmierzające do ich centralizacji. W 1929 r., na cztery lata przed dojściem Hitlera do władzy, podpisana zostaje w Berlinie przez przedstawicieli poszczególnych landów umowa o wspólnej „walce z plagą cygańską”, którą w skali całych Niemiec miała koordynować monachijska „Centrala”, mająca już status instytucji centralnej, ściśle współpracując w tej kwestii z Międzynarodowym Biurem Kryminalnym Interpolu w Wiedniu.

Jednocześnie władze lokalne zaczynają utrudniać przemieszczanie się Romów stosując zakazy administracyjne, ograniczając licencje na handel obwoźny i likwidując tradycyjne obozowiska grup wędrownych. W ich miejsce powstają od 1929 r. tzw. „miejskie obozy cygańskie”: wyznaczone przez władze miejsca obozowania, przekształcające się z czasem w zamknięte obozy, do których przymusowo przesiedlano również tych Romów i Sinti, którzy nie prowadzili wędrownego trybu życia. 

Dojście Hitlera do władzy nie było radykalnym przełomem jeśli chodzi o traktowanie Sinti i Romów w Niemczech. Jak widzieliśmy, prześladowania Cyganów rozwijały się od dawna, bez udziału nazistów. Nowy rząd dostarczył im początkowo jedynie nowego bodźca, w postaci takich kategorii ideologii nazistowskiej, jak definiowana w kategoriach rasowych niemiecka wspólnota narodowa (Volksgemeinschaft) oraz koncepcja przestrzeni życiowej (Lebensraum). Pierwsza z nich służyła wykluczeniu elementów uznanych za „obce” wspólnocie. Druga usprawiedliwiała zewnętrzną ekspansję.  Obie wymagały rasistowskich kryteriów, za pomocą których można było oddzielać „obcych” od „swoich”, istot „nie zasługujących na życie” od „pełnowartościowych”. Kryteria te zostały ostatecznie wypracowane po dojściu nazistów do władzy.

(6) Dojście nazistów do władzy.

Dojście do władzy Hitlera w 1933 r. oznaczało intensyfikację dotychczasowych prześladowań Romów oraz bardziej zdecydowany zwrot w stronę polityki o charakterze rasistowskim. Symbolem tego zwrotu były losy boksera Johanna Wilhelma Trollmanna. Trollmann, urodzony w 1907 r. niemiecki Sinto, znany jako Rukeli, był dobrze zapowiadającym się bokserem amatorem, z dużymi szansami na występ olimpijski w 1928 r. W 1929 r. przeszedł na zawodowstwo a jego widowiskowy styl, prekursorski wobec tego, który prezentował później Muhammad Ali, przysporzył mu rzesze fanów. Jednakże coraz większa ideologizacja wszystkich dziedzin życia w Niemczech sprawiła, że styl ten, a także zwycięstwa Trollmanna nad „rasowo czystymi” Niemcami stały się powodem ataków rasistowsko nastawionej opinii.

W 1933 r. Trollmann walczył o mistrzostwo Niemiec w wadze półciężkiej. Widząc jego przewagę, przedstawiciel niemieckich władz bokserskich i członek partii hitlerowskiej starał się wymóc na sędziach decyzję uznającą walkę za nierozstrzygniętą. Jednakże oburzenie widowni sprawiło, że sędziowie uznali zwycięstwo Trollmanna. W tydzień później władze bokserskie pozbawiły go jednak mistrzowskiego pasa motywując to złym stylem jego walki i niestosownym zachowaniem w ringu. (Mogło tu chodzić o to, że Trollmann rozpłakał się po ogłoszeniu wyniku, co uchodziło za niegodne mistrza bokserskiego, lub też o jego zwyczaj pozdrawiania publiczności w czasie walki). Przed następną walką Trollmannowi postawiono ultimatum: albo zrezygnuje ze swojego stylu, albo utraci licencję bokserską. W akcie protestu Trollmann przystąpił do walki z utlenionymi na blond włosami i upudrowaną na biało twarzą. Stojąc w miejscu i nie atakując dotrwał do 5 rundy, w której pozwolił się znokautować. Był to praktycznie koniec jego kariery – stoczył jeszcze kilka walk, przegrywając prawie wszystkie z nich. 

Przez kilka następnych lat Trollmann utrzymywał się z rozmaitych zajęć, okresowo ukrywając się przed przeniesieniem do „obozu cygańskiego”. Został jednak poddany sterylizacji. Rozwiódł się też ze swoją żoną (Niemką) chcąc uchronić ją i ich córkę przed prześladowaniami. Ponieważ jednak prześladowania Sinti i Romów w nazistowskich Niemczech były niespójne, został w 1939 r. wcielony do wojska i służył w Wehrmachcie do 1942 r., a gdy rozpoczęła się akcja usuwania z armii niemieckich Sinti trafił do obozu koncentracyjnego Neuengamme a następnie Wittenberge. W obozie tym stoczył w 1944 r. swą ostatnią walkę, pokonując byłego boksera, niemieckiego kryminalistę pełniącego w obozie funkcję kapo, który rozpoznał go i zapragnął zmierzyć się z dawnym mistrzem. W akcie zemsty został przez niego następnie zatłuczony na śmierć kijem. W 1993 r. niemiecka federacja boksu zawodowego pośmiertnie przywróciła Trollmannowi tytuł mistrza Niemiec.

Historia Trollmanna pokazuje przede wszystkim rasistowski charakter stosunku do Romów: Trollmann nie był „aspołecznym” przestępcą czy żebrakiem. Był człowiekiem sukcesu, celebrytą, mistrzem w swojej profesji. Mimo to stał się obiektem prześladowań, których przyczyną była jego „cygańskość”. Historia ta ukazuje również rosnącą ideologizację wszystkich dziedzin życia w Niemczech. Sport, a boks w szczególności, stał się dla hitlerowskich propagandystów jedną z głównych aren, na których miał się manifestować nowy „niemiecki duch” i z których należało wykluczyć „obcych”. Los Trollmanna jest też dobrym przykładem niespójności nazistowskiej polityki wobec Romów: w różnym czasie różne organy nazistowskiego państwa charakteryzował różny stosunek do różnych kategorii Romów. Rzuca on też nowe światło na zagadnienie ludobójstwa: może do niego dojść również w wyniku działań niesystematycznych i nieskoordynowanych, o ile tylko występuje ogólna zgoda co do wykluczenia pewnej kategorii ludzi z życia społecznego. Właśnie ta zgoda, podzielana przez szerokie masy społeczeństwa niechęć do Romów, nadawała spójność różnym aspektom nazistowskiej polityki instytucjonalnej dehumanizacji, leżącej u podstaw ludobójstwa.

(7) Ewolucja systemu „miejskich obozów cygańskich”.

Sytuacja Romów po dojściu do władzy Hitlera była rezultatem nakładających się na siebie procesów: (1) intensyfikacji istniejących już przepisów dyskryminacyjnych, wcielanych w życie przez policję, co prowadziło do coraz ściślejszej kontroli Romów przez władze; (2) ograniczania możliwości prowadzenia tradycyjnego romskiego życia lub integrowania się z życiem większości; (3) zastosowania na szeroką skalę naukowych procedur rejestracji i klasyfikacji; (4) wprowadzenie nowych regulacji prawnych i zarządzeń skierowanych przeciwko Romom, opartych na ideologii rasowej i prowadzących do wykluczenia Romów ze społeczeństwa. 

Dobrym przykładem nakładania się na siebie wspomnianych procesów jest ewolucja systemu „miejskich obozów cygańskich”, które powstawały od 1929 r. w całych Niemczech jako wyznaczone przez władze miejsca obozowania. Ich poprzednikami były jednak obozy, w których umieszczano Romów niechcianych na danym terytorium i przeznaczonych do deportacji. Takim obozem był na przykład karny obóz pracy w Witzwil (Szwajcaria), który od 1913 r. stał się miejscem internowania i pracy przymusowej przybywających do Szwajcarii Romów i Sinti (mężczyzn) zanim zostali deportowani. W czasie I wojny światowej w dawnym klasztorze we francuskiej miejscowości Crest urządzono miejsce internowania dla Romów z Alzacji i Lotaryngii, w którym przez 4 lata przebywało ok. 160 osób. Inną rolę pełnił istniejący od 1929 r. obóz (oficjalnie określany jako „koncentracyjny”) przy Friedberger Landstrasse we Frankfurcie nad Menem. Był on przeznaczony dla Sinti i Romów, których rada miejska zmusiła do wyprowadzenia się ze swoich mieszkań. Obóz ten istniał do 1935 r. 

Po 1933 r. podstawową funkcją „miejskich obozów cygańskich” stała się  izolacja Sinti i Romów od reszty społeczeństwa, koncentracja rozproszonych zbiorowości w celu ułatwienia kontroli (w tym np. prowadzenia badań rasowo-antropologicznych i zbierania danych osobowych), a także stworzenie zasobu siły roboczej, która mogłaby być wykorzystana w różnych formach pracy przymusowej. Później obozy takie odegrały też istotną rolę jako element systemu deportacji niemieckich Sinti i Romów do obozów koncentracyjnych oraz do gett żydowskich i obozów zagłady w okupowanej Polsce. Dobrym przykładem może tu być drugi z obozów we Frankfurcie nad Menem (przy Dieselstrasse), otwarty w 1937 r., w którym prowadzono badania antropometryczne na Romach, deportowanych następnie do obozów śmierci.

O ile początkowo do „obozów cygańskich” trafiały głównie grupy wędrujące, osoby aresztowane w ramach akcji policyjnych skierowanych przeciwko „żebrakom i włóczęgom”, a także przebywający na terenie Niemiec Romowie z innych krajów, o tyle w połowie lat 30-tych również Sinti i Romowie mieszkający na stałe w miastach zaczęli być zmuszani do przeprowadzki do obozów. Czasami przesiedlenia takie były częścią „oczyszczania” miasta z „elementów niepożądanych” w związku z mającymi w nim nastąpić ważnymi wydarzeniami – jak w przypadku Igrzysk Olimpijskich w Berlinie w 1936 r., kiedy utworzono „obóz cygański” w dzielnicy Marzahn. Czasami zaś stanowiły element polityki urbanistycznej: odnawiania i podnoszenia prestiżu podupadłych dzielnic. Kryteriami decydującym o przymusowym przesiedleniu było np. otrzymywanie pomocy społecznej (często wymuszone przez hitlerowskie zakazy prowadzenia niektórych właściwych Sinti i Romom form działalności zarobkowej – np. sprzedaży obnośnej czy wróżenia), niejasno definiowane „niewłaściwe zachowanie społeczne”, lub też etykieta „mniejszej wartości rasowej”. W ten sposób do „obozów cygańskich” trafiały również osoby doskonale zintegrowane z niemieckim społeczeństwem. 

Nieco inny charakter miały „obozy cygańskie” organizowane w Austrii po jej przyłączeniu do Niemiec. Od początku bardziej przypominały one obozy pracy i obozy koncentracyjne. W Austrii w latach 30-tych żyło ok. 11 000 Sinti i Romów, zdecydowana większość z nich w Burgenlandzie, gdzie w niektórych okręgach stanowili 25-50% populacji. Ich prześladowania rozpoczęły się w 1938 i były niezwykle brutalne, głównie dzięki silnym wpływom narodowego socjalizmu w Austrii w ogóle a w Burgenlandzie w szczególności. Władze administracyjne w Austrii nie tylko gorliwie kopiowały niemieckie regulacje prawnych, lecz również bardzo często wyprzedzały je w praktyce postępowania z Romami. W połowie 1939 r. władze dysponowały kartami identyfikacyjnymi ok. 8 000 Sinti i Romów. 3 000 osób zostało w czerwcu 1939 r. deportowanych do obozów koncentracyjnych w Niemczech (Dachau i Ravensbrück). Następne deportacje, już po ataku Niemiec na Polskę, musiały zostać wstrzymane z powodu kłopotów z transportem. Tymczasowym rozwiązaniem były obozy internowania i obozy pracy.

Należał do nich obóz Maxglan w Salzburgu, założony w 1939 r., którego więźniowie byli m.in. wykorzystywani do prac budowlanych, ale także jako statyści w filmie Tiefland niemieckiej reżyserki Leni Riefenstahl. Obóz Maxglan został zlikwidowany w 1943 r. po tym, jak większość jego więźniów została wysłana na śmierć do KL Auschwitz.

Innym znanym austriackim obozem dla Romów był Lackenbach, przez który przewinęło się ponad 4000 romskich więźniów i który odegrał rolę obozu koncentracyjnego dla wielu austriackich Romów i Sinti, zamordowanych następnie na terenie okupowanej Polski. Utworzono go w listopadzie 1940 r. jako „cygański obóz pobytowy”. Romowie byli deportowani do Lackenbach niezależnie od tego, czy byli osiadli czy wędrowni, czy posiadali stałą pracę, czy nie. Największą grupę więźniów stanowili Romowie i Sinti z Burgenlandu, ale więziono w Lackenbach również osoby z terenu całej Austrii, w tym niemieckich Sinti, którzy przywędrowali do Austrii przed wybuchem wojny. W obozie znalazły się również niewielkie grupy Romów z Węgier i Włoch.

Romowie byli również więzieni w znajdującym się na terenie Austrii obozie koncentracyjnym Mauthausen. Krótko przed końcem wojny skierowano tam z Ravensbrück transport 450 romskich kobiet z dziećmi, które zostały zamordowane natychmiast po przybyciu do obozu.

(8) Przemiany systemu prawnego hitlerowskich Niemiec. 

Równolegle z ewolucją „obozów cygańskich” dokonywał się proces przystosowania norm prawnych tak, aby lepiej służyły polityce izolowania społeczności romskich. U podstaw stanowionego prawa coraz częściej można odnaleźć elementy dyskursu rasistowskiego, powszechnie już występującego w enuncjacjach nazistowskich urzędników. Było to dowodem coraz większej ideologizacji prawa i jego instrumentalizacji w służbie państwa rasowego, opartego na rasowej nienawiści do Żydów i Romów, dla których nie było miejsca w nazistowskiej „wspólnocie narodowej”.

W postępowaniu karnym i penitencjarnym coraz większą rolę dogrywały „służby kryminalno-biologiczne”, istniejące już w czasach Republiki Weimarskiej, których członkowie wydawali opinie o szansach osadzonego na poprawę. Wraz z przenikaniem ideologii rasowej do systemu prawnego opinie te mogły odgrywać rolę decydującą o dalszym losie osób, w stosunku do których toczyło się postępowanie. Proces ten związany był też z coraz większą rolą SS i Gestapo w procedurach prawnych III Rzeszy. Tak zwanych naukowych uzasadnień dostarczali zaś eksperci. W podręczniku kryminologii powszechnie używanym w nazistowskich Niemczech można było przeczytać, że „podstaw skłonności Cyganów do zachowań przestępczych szukać należy w ich rasowo uwarunkowanej istocie”.

W latach 30-tych próbowano stworzyć w Niemczech spójne prawo dotyczące Romów, jednakże próby te zarzucono, rozszerzając na Romów inne regulacje prawne, np. dotyczące sterylizacji osób uznanych za genetycznie obciążone skłonnością do przestępstw, czy tych, które głownie dotyczyły Żydów.

(9) Sterylizacja.

Program sterylizacyjny związany z eugeniką – koncepcją ulepszenia społeczeństwa za pomocą sterowania doborem naturalnym – dotyczył pierwotnie osób upośledzonych fizycznie lub umysłowo i miał na celu powstrzymanie ich rozrodczości. Wkrótce jednak, wraz z rozwojem ideologii rasowej, program sterylizacji zaczął obejmować Romów i Sinti. 

Od 1933 roku obowiązywały w Niemczech rozporządzenia dotyczące „zapobiegawczej walki z przestępczością”, na mocy których możliwe były prewencyjne zatrzymania tzw. „nawykowych przestępców”, określanych też jako „jednostki aspołeczne”, do których zaliczano Romów. Stopniowo „zachowania aspołeczne” stawały się w niemieckim prawie „dowodem” tzw. „ukrytego upośledzenia moralno-intelektualnego”, które było traktowane jako jednostka chorobowa, uwarunkowana genetycznie. Na podstawie obowiązującego od 1933 r. prawa o zapobieganiu genetycznemu przekazywaniu chorób (tzw. „ustawa sterylizacyjna”) zaczęto poddawać przymusowej sterylizacji Romów, którzy w jakikolwiek sposób weszli w konflikt z prawem. Oznaczało to kolejny krok w kierunku zmiany antyromskiej ideologii  i polityki: od prób przymusowej asymilacji osób „społecznie nieprzystosowanych”, do uznania ich „nieprzystosowania” za uwarunkowane biologicznie a ich samych – za gorszą, „nie wartą życia” (lebensunwertes) rasę, którą należy wyeliminować. Sterylizacja była pierwszym krokiem na drodze do ludobójstwa.

Celem akcji sterylizacyjnej było zapobieżenie prokreacji osób obciążonych dziedzicznymi chorobami (niemiecka nazwa ustawy: Gesetz zur Verhütung erbkranken Nachwuchs). Oprócz Romów, którzy weszli w konflikt z prawem (co miało być dowodem ich dziedzicznej choroby), poddawani jej byli również ci, którzy zostali uznani za upośledzonych umysłowo. W latach 1933-1936 właśnie z tego powodu poddano sterylizacji największą ilość osób. Diagnoza dziedzicznego upośledzenia umysłowego (Schwachsinn) była uwarunkowana kryteriami społeczno-kulturowymi i była w dużej mierze arbitralna. Posługiwano się nawet określeniem „ukryte upośledzenie umysłowe” (getarnter Schwachsinn), które można było przypisać praktycznie każdemu. Diagnoza była oparta na przeprowadzanym ustnie teście inteligencji, który jednakże mierzył nie tyle zdolności, ile wiedzę faktograficzną. Osoba przeprowadzająca test oceniała też sposób zachowania a nawet wygląd zewnętrzny badanego i oceny te mogły zadecydować o jego losie. Program sterylizacji był kontynuowany do końca panowania nazistów, również w stosunku do tych niemieckich Sinti i Romów, którzy z różnych powodów uniknęli śmierci w obozach.

 Zadanie pt. Zagłada Romów w okupowanej Polsce w czasie II wojny światowej:geneza, przebieg, upamiętnienie  – Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego

Ustawy Norymberskie składały się z dwóch aktów prawnych: „Ustawy o ochronie niemieckiej krwi i honoru” oraz „Ustawy o obywatelstwie Rzeszy”. Pierwsza z tych ustaw zakazywała przede wszystkim małżeństw a także pozamałżeńskich stosunków seksualnych między Żydami a „osobami krwi niemieckiej lub zbliżonej do niemieckiej”. Druga z nich wprowadzała nadrzędną wobec obywatelstwa niemieckiego (Staatsangehörigkeit) kategorię „obywatela Rzeszy” (Reichsbürger), zarezerwowaną dla osób „czystej krwi niemieckiej”. Żydzi mogli być obywatelami niemieckimi, nie mogli jednak być obywatelami Rzeszy. 

Wprawdzie Romowie nie byli bezpośrednio wspomniani w Ustawach Norymberskich, to jednak w praktyce podlegali im na mocy wydawanych później dekretów niższego szczebla i rozporządzeń wykonawczych. Tak więc na mocy „Ustawy o Ochronie Niemieckiej Krwi” i wydanych do niej rozporządzeń zabroniono Romom wchodzenia w związki małżeńskie z „rasowo czystymi” Niemcami. Kolejne przepisy szczegółowe wywodzące się z ustawy zabroniły również (od 1936 r.) małżeństw wewnątrzromskich jako zachodzących między jednostkami „niepełnowartościowymi”. 

Z kolei na mocy Ustawy o Obywatelstwie Rzeszy zaczęto ograniczać również podstawowe prawa obywatelskie Romów i Sinti, np. usuwać ich z list uprawnionych do brania udziału w wyborach. Z tego powodu niemieccy Romowie i Sinti nie mogli uczestniczyć w plebiscycie z 1938 r. dotyczącym przyłączenia Austrii do Niemiec.  Ograniczanie praw Romów odbywało się jednak stopniowo, co sprawiło na przykład, że jeszcze w latach 1940-1941 Romowie mogli być wcielani do armii niemieckiej. W 1943 r., po rozpoczęciu na szeroką skalę akcji ludobójczej wobec Romów, nowa wersja ustawy w ogóle pozbawiła ich prawa do bycia obywatelami niemieckimi, co dla tych, którzy przeżyli, miało długotrwałe konsekwencje, również w okresie powojennym. Tym samym Romowie i Sinti zostali  uznani za obywateli drugiej kategorii, ludzi o „obcej krwi”. W taki właśnie sposób – jako posiadaczy obcej (artfremdes) krwi – definiował zarówno Żydów jak i Romów Wilhelm Frick, minister spraw wewnętrznych odpowiedzialny za wprowadzenie Ustaw w życie, a także Hans Globke, znany nazistowski komentator Ustaw Norymberskich (a po wojnie wysokiej rangi urzędnik w gabinecie kanclerza Adenauera). 

Można zatem powiedzieć, że Ustawy Norymberskie stworzyły ramy prawne, w których możliwe się stało traktowanie tak Żydów jak i Romów jako obcych ras i usunięcie ich na margines społeczeństwa jako obywateli drugiej kategorii. Postępowanie z nimi w coraz mniejszym stopniu podlegało kontroli prawnej i stawało się kwestią polityczną.

(11) Powstanie  „Instytutu Badania Higieny Rasowej i Biologii Populacyjnej”.  

W związku z nową, rasową ideologią prześladowania Romów, konieczne stało się powołanie instytucji zajmującej się „badaniami rasowymi”, dostarczającej rasistowskich klasyfikacji i definicji stanowiących podstawę antyromskich działań. Powstała ona w 1936 r. a od 1937 znana była jako „Instytut Badania Higieny Rasowej i Biologii Populacyjnej” (Rassenhygienische und bevölkerungsbiologische Forschungsstelle), na czele którego stanął dr Robert Ritter. Ritter był wszechstronnie wykształconym lekarzem psychiatrą, psychologiem i filozofem, którego poglądy ukształtowała doktryna rasowa. Traktował on Romów jako lud prymitywny, pozbawiony historii i kultury. Co więcej, uważał on że dziedzictwo biologiczne Romów wyklucza możliwość ich zmiany. Wszelkie próby przekształcenia sposobu życia Romów spotykały się jego zdaniem z oporem i niezrozumieniem z ich strony. Warto zauważyć, że takie poglądy nie znajdowały uzasadnienia nawet w rezultatach badań prowadzonych przez samego Rittera. W ich wyniku okazało się bowiem, że nie istnieje żadna jednolita romska „rasa” a istniejące wśród Romów „typy antropologiczne” i „zjawiska chorobowe” nie dają się powiązać z „działalnością kryminalną”, którą Ritter przypisywał Romom. Jednakże siła przesądów i ideologii sprawiła, ze pomimo takich wyników Ritter uważał, że zachowanie społeczne Romów należy wyjaśniać w kategoriach genetycznych. Tyle tylko, że tym, co ma skłaniać Romów do zachowań przestępczych nie jest jakaś jednolita kompozycja cech rasowych, ale fakt, że tworzą oni mieszaninę różnych ras, a konkretnie ich najgorszych cech. Takich właśnie „mieszańców cygańskich” (Zigeunermischlinge) Ritter uważał za „urodzonych przestępców” i genetycznie uwarunkowanych ludzi aspołecznych (Asoziale). W odróżnieniu od nich, Cyganie „czyści rasowo” byli przez Rittera nieco idealizowani jako coś w rodzaju „szlachetnych dzikusów” o starożytnej genezie: mieli się bowiem wywodzić z niższych kast dawnego społeczeństwa indyjskiego.

Spekulacje Rittera odegrały istotną rolę w kształtowaniu wyobrażeń nazistowskich przywódców, w szczególności Heinricha Himmlera, który całkiem poważnie fantazjował o tym, że badanie „czystych rasowo Cyganów” może przyczynić się do zwiększenia wiedzy o starożytnych Ariach. Przypieczętowały też los wielu Sinti i Romów, którzy byli dobrze zintegrowani ze społeczeństwem. Ich rzeczywista sytuacja życiowa nie odgrywała dla nazistów żadnej roli. Jako „mieszańcy” byli oni bowiem uznawani za nosicieli najgorszych cech rasowych, tym bardziej niebezpiecznych, iż ze względu na swoją integrację społeczną mogli oni poprzez mieszane małżeństwa rozprzestrzeniać swój genotyp w społeczeństwie niemieckim.

Ważną praktyczną konsekwencją prac instytutu Rittera była rejestracja prawie wszystkich Romów i Sinti żyjących w Niemczech. Szacuje się, że wiosną 1942 instytut dysponował danymi dotyczącymi prawie 30 tys. Sinti i Romów, czyli praktycznie całej romskiej populacji Niemiec i terytoriów zaanektowanych. Dane te zostały wykorzystane w deportacjach Romów i Sinti do obozów koncentracyjnych i obozów zagłady. Innym istotnym aspektem działalności instytutu było przygotowywanie rasowych kryteriów definiowania Sinti i Romów oraz zaliczania ich do odpowiedniej kategorii. Nie było bowiem w praktyce administracyjnej nazistowskich Niemiec jednego, ściśle określonego sposobu definiowania „Cyganów czystych rasowo” i „mieszańców cygańskich”. Funkcjonowało kilka takich definicji, co prowadziło do sprzeczności i niespójności polityki antycygańskiej. Również w Instytucie Rittera posługiwano się różnymi kryteriami: od bardzo ogólnych, zgodnie z którymi za „mieszańca cygańskiego” można było uznać każdą osobę, wśród przodków której był co najmniej jeden „Cygan”, do nieco bardziej precyzyjnych. Według jednego z takich bardziej precyzyjnych określeń wystarczyło, że dwoje z 16 prapradziadków danej jednostki było sklasyfikowanych jako „Cyganie” (inaczej mówiąc, że 1 z 8 pradziadków był sklasyfikowany jako „Cygan” lub dwoje jako w połowie „Cyganie”) aby osoba taka mogła zostać zaliczona do kategorii „mieszańców cygańskich” (Zigeunermischlinge) i wysłana później do obozu koncentracyjnego lub zagłady. 

Zgodnie z oceną niemieckiego Sądu Federalnego z 1962 r. procedura rejestracji Romów i Sinti a także prezentowane przez Rittera wnioski z jego badań rasowych miały fundamentalne znaczenie dla prześladowań tych grup. Jednakże po wojnie Ritter nie był w związku ze swoją działalnością niepokojony. Pracował w służbie zdrowia, zatrudniając w podległych sobie instytucjach swoich dawnych pracowników z Instytutu Badania Higieny Rasowej. Sprawy jego przeszłości były wstępnie badane, ale z braku wystarczających dowodów nigdy nie wszczęto wobec niego oficjalnej procedury sądowej. Ritter zmarł w 1951 r., dziesięć lat przed pojawieniem się materiałów ukazujących jego rzeczywistą rolę w ludobójstwie Romów.

(12) „Dekret o Walce z Plagą Cygańską” z grudnia 1938 – oficjalny początek prześladowań o charakterze rasowym.

Kryterium rasowe jako układ odniesienia polityki wobec Sinti i Romów zostało wyraźnie sformułowane w „Dekrecie o Walce z Plagą Cygańską” z  8 grudnia 1938. Czytamy w nim, że „w oparciu o wiedzę pochodzącą z biologicznych badań rasowych” jest rzeczą jasną, że „właściwą metodą rozwiązania kwestii cygańskiej powinno być traktowanie jej jako problemu rasowego”. Sformułowania Dekretu sankcjonowały istniejącą już praktykę i były one już od jakiegoś czasu powszechnie używane przez nazistowskich urzędników – można tu wspomnieć o wcześniejszym dekrecie dotyczącym tego samego zagadnienia (z czerwca 1936), a także o liście Wernera Besta, podówczas szefa zarządu Policji Bezpieczeństwa, z marca 1938, w którym określa on jako cel regulacji prawnych dotyczących Romów „ostateczne rozwiązanie kwestii cygańskiej z rasowego punktu widzenia” (die endgültige Lösung der Zigeunerfrage nach rassischen Gesichtspunkten). We współczesnej praktyce sądowniczej Republiki Federalnej Niemiec datę wydania Dekretu uważa się za początek oficjalnych prześladowań Romów na gruncie rasowym, co oznacza, że osoby, które doznały prześladowań po tej dacie, mają prawo do odszkodowań.

 (13) „Cyganie czyści rasowo” i „mieszańcy cygańscy”.

Instytut Rittera, jak była już o tym mowa, posługiwał się rozróżnieniem na tzw. „Cyganów czystych rasowo” i „mieszańców cygańskich”, które do pewnego stopnia wpływało na politykę władz hitlerowskich. Niektórzy przedstawiciele „nauki o rasie” oraz hitlerowscy dygnitarze uważali, że „czyści Cyganie” reprezentują w skondensowanej formie najgorsze cechy rasowe i dlatego to oni przede wszystkim powinni zostać wyeliminowani ze społeczeństwa, podczas gdy niektórzy „mieszańcy”, osiadli i zasymilowani, mogą jeszcze rokować nadzieję na „reedukację do życia w społeczeństwie”. Inni z kolei uważali, że większe niebezpieczeństwo dla „niemieckiej rasy” stanowią właśnie „mieszańcy”, gdyż – w odróżnieniu od Romów tradycyjnych, odizolowanych od większości barierą obyczaju i stylu życia – mogą rozprzestrzeniać wśród Niemców swe „negatywne cechy rasowe”.

Współpracownica Rittera, Eva Justin, sugerowała oszczędzenie osób zasymilowanych i posiadających „mniej niż połowę krwi cygańskiej” (choć jednak za cenę sterylizacji), podczas gdy sam Ritter był zainteresowany głównie „prawdziwymi”, nomadycznymi Cyganami: proponował ocalenie ok. 10 procent spośród nich i umieszczenie ich w rezerwatach, gdzie mogli być przedmiotem dalszych badań nad rozwojem cech rasowych, a także nad dziedzictwem „aryjskim”. Jakkolwiek by to bowiem dziwnie nie brzmiało, przy całej swojej pogardzie rasowej dla Romów naziści uznawali starożytność i indyjskie korzenie ich „rasy” za istotne dla badania „cech aryjskich”. Romowie mogli bowiem ich zdaniem przechować w jakiś „zdegenerowany” sposób, właściwy poza tym niskim warstwom społecznym, pewne elementy kultury dawnych Ariów. Tego typu obsesja stała się udziałem Heinricha Himmlera i w dużej mierze przyczyniła się do tego, że nazistowskie prześladowania Romów charakteryzowały się pewną niespójnością i niekonsekwencjami. W pewnych okresach prześladowano głównie Sinti i Romów zachowujących tradycyjny styl życia (na co naciskało np. dowództwo niemieckiej armii, widzące w mobilnych Romach potencjalnych szpiegów), w innych – tych, którzy zintegrowali się ze społeczeństwem niemieckim. Nie zmienia to jednak faktu, że koniec końców los obu kategorii był taki sam.

(14) Obozy koncentracyjne.

Sinti i Romowie trafiali do obozów koncentracyjnych od początku ich istnienia. Na przykład w lipcu 1936 r. przybył do obozu koncentracyjnego Dachau transport 400 Romów z Bawarii, a w obozie w Buchenwaldzie Romowie przebywali już od lipca 1937 r. Były to osoby odbywające kary więzienia, przebywające wcześniej w „obozach cygańskich”, lub też aresztowane na podstawie omawianych tu antyromskich przepisów prawnych. 

Podstawą masowych deportacji Sinti i Romów do obozów koncentracyjnych (a także przemieszczania do obozów koncentracyjnych osób przebywających w „obozach cygańskich”) był dekret z 14 grudnia 1937 r. o „zapobieganiu przestępstwom”, zwany także „dekretem o aspołeczności”, na gruncie którego możliwe było „prewencyjne aresztowanie” i osadzenie w obozie osób podejrzanych o „aspołeczność”, do których zaliczono wszystkich Romów i Sinti, nawet jeśli nie popełnili żadnego konkretnego wykroczenia. 

Dekret ten definiował „Cyganów” jako jednostki, które poprzez swoje zachowanie potwierdzają, że nie są w stanie „przystosować się do naturalnej dyscypliny państwa narodowo-socjalistycznego”. Na podstawie tego dekretu Gestapo przeprowadziło w kwietniu 1938 r. akcję aresztowań, w wyniku której do obozu w Buchenwaldzie trafiło ok. 2 000 osób. Ponieważ wyniki tej akcji oceniono jako niewystarczające, w dniach 13-18 lipca 1938 r. przeprowadzono tzw. „Operation Arbeitsscheu Reich” (akcja przeciwko „uchylającym się od pracy”), w trakcie której każda jednostka Policji Kryminalnej musiała aresztować przynajmniej 200 zdolnych do pracy mężczyzn i wysłać ich do obozu koncentracyjnego. W rezultacie tej akcji do Dachau, Buchenwaldu i Sachsenhausen trafiło ponad 10 000 mężczyzn, wśród nich bardzo wielu Sinti i Romów. W ramach tejże akcji do obozów koncentracyjnych przeniesiono również wielu Romów internowanych już w „obozach cygańskich.” Po przyłączeniu Austrii do Rzeszy w 1938 r. do obozów koncentracyjnych w Niemczech zaczęli napływać również austriaccy Sinti i Romowie.

Pierwszy taki transport przybył z regionu Burgenland do Dachau w lecie 1938, następny w czerwcu 1939. Jesienią 1939 r. austriaccy Romowie więzieni w Dachau zostali przeniesieni do Buchenwaldu, gdzie jedna trzecia zmarła najbliższej zimy pracując w lokalnych kamieniołomach. Ci, którzy przeżyli, zostali w 1941 r. przeniesieni do Mauthausen.

Oprócz deportacji do obozów koncentracyjnych w Niemczech, austriackich Romów i Sinti więziono też we wspomnianych już obozach Lackenbach i Maxglan na terenie Austrii, skąd później deportowano ich nie tylko do obozów koncentracyjnych lecz również do obozów śmierci.

Obóz w Buchenwaldzie administrował także program eksterminacji osób umysłowo chorych i inwalidów. W obozowym szpitalu dokonywano eksperymentów medycznych oraz sterylizowano osoby zdefiniowane jako „przenoszące dziedziczne słabości umysłu” (w praktyce obozowej wskaźnikiem mógł być po prostu analfabetyzm), wśród których znajdowało się bardzo wielu Romów.

Romscy więźniowie Buchenwaldu byli również wykorzystywani do pracy przymusowej w sieci obozów filialnych, dostarczających niewolniczych robotników niemieckiemu przemysłowi. Jednym takich obozów był Mittelbau-Dora (później funkcjonujący jako samodzielny obóz). W czasie jego istnienia zarejestrowano w nim ponad 4 000 romskich więźniów. W 1944 r. przybyło do Buchenwaldu 2292 więźniów z „obozu cygańskiego” w Birkenau. Zostali oni wcieleni do brygad pracowniczych (np. wykorzystywanych w przemyśle zbrojeniowym, w tym przy produkcji rakiet V2), jednakże ci, którzy byli zbyt słabi by sprostać pracy ponad siły zostali ponownie wysłani do KL Auschwitz, gdzie we wrześniu i październiku 1944 zostali zamordowani w komorach gazowych.

W obozie Ravensbrück, założonym jako obóz kobiecy w maju 1939 r., jedną piątą więźniarek zarejestrowanych pod koniec tego roku stanowiły Romki z austriackiego Burgenlandu (440 kobiet z dziećmi). Ogólna liczba Romek więzionych w tym obozie przez cały czas jego funkcjonowania wynosi co najmniej 5 000. Warunki uwięzienia w obozie były dla nich bardzo trudne – razem z Żydówkami stanowiły najniższy stopień obozowej hierarchii, nie mogły też liczyć na żadną pomoc z zewnątrz gdyż ich rodziny były już najczęściej deportowane do innych obozów. Cierpiały też z powodu konfliktu ich zasad kulturowych z warunkami uwięzienia. Szczególnie upokarzające było dla nich zmuszanie do rozbierania się do naga w obecności mężczyzn. Ravensbrück był także centrum programu sterylizacji romskich kobiet i dzieci oraz brutalnych eksperymentów medycznych, częściowo z tym programem związanych. Kilkaset Romek zostało w ostatnich dniach istnienia obozu zamordowanych w komorach gazowych.

(15) Deportacje.

Wybuch II wojny światowej stanowił dla nazistów okazję do zastosowania bardziej radykalnych rozwiązań. Dostarczył też rozmaitych pretekstów do zaostrzenia postępowania: tak na przykład dowództwo armii niemieckiej przygotowujące inwazję na Francję zwróciło się do władz policyjnych z prośbą o aresztowanie Romów i Sinti wędrujących w zachodnich rejonach Niemiec. Zgodnie ze średniowiecznym jeszcze stereotypem podejrzewali ich bowiem o szpiegostwo. Z kolei okupacja Polski otworzyła przed nazistami możliwość deportacji większych grup na tereny okupowane.

Wybuch II wojny światowej oznaczał więc dla niemieckich Sinti i Romów kolejny etap usuwania ich ze społeczeństwa – deportacje. Wydany 17. 10. 1939 r. przez Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy dekret zapowiadał „radykalne rozwiązanie kwestii cygańskiej” na terenie wielkich Niemiec. Dekret przewidywał powstanie „obozów przejściowych”, w których miano gromadzić Sinti i Romów przeznaczonych do deportacji na tereny okupowanej Polski. W  toku odbywających się jesienią 1939 r. licznych konferencji i negocjacji, w których jedną z głównych ról odegrał Reinhard Heydrich, ustalono procedury programu przesiedleń, mającego realizować postanowienia dekretu. Lokalne biura Policji Kryminalnej zostały zobowiązane do zatrzymania i przygotowania do deportacji 2 500 Sinti i Romów. Zostali oni następnie zgromadzeni w obozach przejściowych w Hamburgu, Kolonii i Stuttgarcie. W obozach tych Romów fotografowano, pobierano im odciski palców i malowano na przedramionach numery rejestracyjne. W pracach tych uczestniczyli naukowcy zatrudnieni w Instytucie kierowanym przez Roberta Rittera. Deportowanym pozwolono zabrać ze sobą 50 kg bagażu na osobę i środki finansowe będące równowartością 10 marek. W obozach musieli pozostawić swoje dokumenty osobiste.

Deportacje nastąpiły w maju 1940: ok. 2 800 Sinti i Romów (więcej niż pierwotnie planowano) zostało całymi rodzinami wywiezionych na tereny okupowanej Polski, gdzie niektórzy zostali osiedleni w gettach żydowskich, inni skierowani do lokalnych i obozów pracy, inni zaś znajdowali się pod kontrolą jednostek żandarmerii i byli wykorzystywani do rozmaitych prac przymusowych. W późniejszym okresie, między innymi wskutek sprzeciwu nieprzygotowanych władz terenów okupowanych, akcja przesiedleń została zatrzymana, a ogłoszone już następne deportacje z Niemiec i Austrii odwołano. Niektórym z deportowanych udało się uciec z miejsc deportacji i wrócić do Niemiec. Ci, którzy pozostali, zostali zamordowani w fali lokalnych egzekucji dokonanych w 1943 r.

Deportacje rozpoczęły się na nowo po ataku Niemiec na Związek Radziecki, wówczas, gdy zapadła już decyzja o wymordowaniu tak Żydów jak i Romów, i miały już one wówczas zdecydowanie ludobójczy charakter, a ich celem był obóz KL Auschwitz.

(16) Zagłada.

Ofiarami pierwszych ludobójczych deportacji stali się Romowie austriaccy, uwięzieni w obozie Lackenbach. 4 i 7 listopada 1941 r. miały miejsce dwa transporty więźniów z Lackenbach do Łodzi. Była to część tzw. „akcji oczyszczania dystryktów wschodnich”, za którą odpowiedzialny był Adolf Eichmann. W każdym transporcie znajdowało się 1 000 osób, głównie niezdolnych do pracy (ponad połowę stanowiły dzieci). Ogółem z terenu Austrii deportowano do Łodzi 5007 Romów w pięciu transportach. Zostali oni przewiezieni do getta łódzkiego, i umieszczeni  specjalnej części  getta, oddzielonej od  innych za pomocą podwójnej linii zasieków z drutu kolczastego i szerokiego rowu z wodą. Jedynie lekarze i osoby dostarczające żywność mogły przekraczać granicę oddzielającą miejsce rozlokowania Romów i resztę getta. Na początku swego istnienia sekcja romska łódzkiego getta była pozbawiona najbardziej nawet prymitywnych udogodnień sanitarnych. Wkrótce po osadzeniu tam austriackich Romów 613 osób zmarło wskutek epidemii tyfusu a wielu ginęło później z głodu i powodu nieludzkich warunków życia. Pozostali przy życiu zostali w końcu 1941 r. przewiezieni do obozu w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof), gdzie na początku stycznia 1942 r. zamordowano ich spalinami w specjalnie do tego celu przystosowanych ciężarówkach. 

Podstawę prawną ludobójczych deportacji niemieckich Sinti i Romów do KL Auschwitz stanowił wydany przez Heinricha Himmlera 16 grudnia 1942 r. tzw. Auschwitz-Erlass. Niedługo później podobne rozporządzenia wydano odnośnie Sinti i Romów pochodzących z Protektoratu Czech i Moraw,  niektórych rejonów Polski i z okupowanych krajów Europy Zachodniej. Z deportacji mieli być wyłączeni „rasowo czyści” Sinti i Lalleri (choć tylko po to, aby odseparować ich od reszty społeczeństwa w czymś na kształt rezerwatu, który miał być zlokalizowany na pograniczu Austrii i Węgier, gdzie mieli oni być poddani obserwacji i badaniom), a także Sinti i Romowie pozostający w związku małżeńskim z osobami „niemieckiej krwi” i „społecznie przystosowani”. Ci ostatni mieli przy tym zostać wysterylizowani.

W praktyce jednak wyłączenia z deportacji zostały ograniczone bardziej szczegółowymi przepisami a sama ich realizacja w dużej mierze zależała od lokalnych wykonawców, którzy często stosowali właściwe sobie kryteria. Tak więc wyłączeniu z deportacji nie mogli podlegać Sinti i Romowie z kryminalną przeszłością a także ci, którzy prowadzili wędrowny tryb życia, a to w istotny sposób ograniczało liczbę niepodlegających deportacji „czystych rasowo” Sinti. Z kolei lokalne jednostki policji traktowały przygotowania do deportacji jako sposobność do całkowitego pozbycia się Romów ze swojego terenu co prowadziło do wpisywania na listy deportowanych również osób „społecznie przystosowanych”.  W ten sposób w Auschwitz znalazła się między innymi pewna ilość żołnierzy Wehrmachtu (uprzednio zwolnionych ze służby) pochodzących z całkowicie zasymilowanych lub mieszanych rodzin, pewien długoletni członek NSDAP, a także np. przewodnicząca hitlerowskiego Związku Dziewcząt Niemieckich z Berlina.

Organizacyjne zagadnienia deportacji do Auschwitz ustalone zostały podczas konferencji, która odbyła się 15 stycznia 1943 r. w Urzędzie Policji Kryminalnej Rzeszy. Podczas niej opracowano plan deportacji, który dwa tygodnie później przekazany został jednostkom policyjnym na terenie Rzeszy. Przez niektórych badaczy i działaczy romskich konferencja ta jest traktowana jako odpowiednik konferencji w Wannsee, która dokładnie rok wcześniej przypieczętowała zagładę europejskich Żydów. Pierwszy transport skierowany do Auschwitz-Birkenau w wyniku tej konferencji, przybył na miejsce przeznaczenia 26 lutego. Tylko dwa miesiące upłynęły zatem od wydania przez Himmlera „Auschwitz-Erlass” do jego praktycznego wcielenia w życie, co wymagało skomplikowanej operacji biurokratyczno-policyjno-logistycznej. Potwierdza to, że w omawianym okresie znaczące siły i środki nazistowskiego aparatu przemocy zostały w zorganizowany i intensywny sposób wykorzystane w celu planowej eksterminacji Romów i Sinti.

Na przyjęcie deportowanych w wyniku rozporządzenia Himmlera utworzono w Auschwitz-Birkenau tzw. „obóz cygański” (Zigeunerlager), zajmujący odcinek B II e terenu Birkenau. Romowie znajdowali się jednak w Auschwitz już wcześniej – byli to ludzie przewiezieni tam z obozów koncentracyjnych w Niemczech, gdzie znaleźli się jako „jednostki aspołeczne”, a także Romowie z Protektoratu Czech i Moraw. Według list przybywających do Auschwitz więźniów można powiedzieć, że Romów zaczęto deportować od lipca 1941 r. Prawdopodobnie pierwszymi Romami z terenów Polski przewiezionymi do Auschwitz byli trzej mężczyźni, którzy znaleźli się w niewielkim transporcie skierowanym do obozu 9 lipca 1941 r. z jednostki policji kryminalnej w Katowicach. 

Zachowany meldunek podoficera dyżurnego z grudnia 1942 (jeszcze przed powstaniem „obozu cygańskiego”) mówi o przybyciu do KL Auschwitz transportu 93 Romów. Do niedawna uważano, że Romowie ci zostali od razu po przybyciu zgładzeni w komorze gazowej Auschwitz I. Jednakże według najnowszych badań historyków z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau więźniowie ci nie zginęli w komorze gazowej i zostali wciągnięci na ewidencję więźniów KL Auschwitz. Żaden z nich nie przeżył jednak pobytu w obozie. Itnieją też wzmianki o dwustuosobowej grupie Sinti i Romów przeniesionych do Auschwitz z obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie jesienią 1942 r. Trzeba również wymienić tu dwa transporty, które w styczniu i lutym 1943 r. przybyły do Auschwitz z więzienia w Tarnowie i więzienia Montelupich w Krakowie. Byli w nich Polacy, Żydzi i Romowie z terenów południowej Polski. 

Pierwszy transport będący konsekwencją rozkazu Himmlera z 16 grudnia 1942 przybył do Auschwitz 26 lutego 1943 r., gdy przeznaczona dla deportowanych Romów część Birkenau była jeszcze w budowie. Warunki życia pierwszych deportowanych były więc szczególnie ciężkie, choć trzeba też powiedzieć, że nie uległy one znaczącej poprawie po rozbudowie „obozu cygańskiego”. Potwierdza to bardzo wysoka śmiertelność więźniów Zigeunerlager. W ciągu 1943 roku na skutek nieludzkich warunków zmarło w „obozie cygańskim” 7359 osób, a w 1944 roku – 3155. Chodzi tutaj o przypadki śmierci udokumentowane wpisami w księgach ewidencyjnych, przy czym należy doliczyć jeszcze 1329 zgonów bez możliwości stwierdzenia daty śmierci. Prawie połowa romskich więźniów „obozu cygańskiego” w KL Auschwitz. zmarła wskutek celowo stworzonych, nieludzkich warunków, które uniemożliwiły im przeżycie. 

Transporty będące następstwem rozkazu Himmlera z 16 grudnia 1942 kierowano do Auschwitz-Birkenau nie tylko z terytorium Niemiec, ale również Austrii i tzw. Protektoratu Czech i Moraw. W ten właśnie sposób w kwietniu 1943 r. wysłali zostali do Auschwitz-Birkenau Romowie i Sinti więzieni w Maxglan, co zakończyło istnienie tego obozu. Z terenu Austrii deportowano wówczas do Birkenau 2760 osób.  Przypuszcza się, że nazistowskich prześladowań nie przeżyło ok. 8 000 austriackich Romów i Sinti, czyli ponad dwie trzecie całej populacji. 

W rezultacie Traktatu Monachijskiego przygraniczne regiony Czechosłowacji stały się częścią Rzeszy wraz z żyjącą tam społecznością romską. W marcu 1939 r. dokonany został podział Czechosłowacji. Czechy i Morawy zostały włączone do Niemiec jako Protektorat Czech i Moraw. W szybkim tempie przygotowane zostały rozporządzenia prawne dotyczące Romów, wzorowane na tych istniejących już w Niemczech. Rozporządzenia te obejmowały regulacje dotyczące „osób uchylających się od pracy” i prowadzących wędrowny tryb życia, które w ich wyniku mogły zostać przymusowo osiedlone albo też prewencyjnie zatrzymane w więzieniach lub obozach pracy. Z reguły jednak nie miały one wyboru: administracja Protektoratu, nie mogąc lub nie chcąc się zajmować przymusowym osiedlaniem Romów, kierowała je od razu do obozów pracy.

Osoby takie były kierowane przede wszystkim do dwóch „poprawczych obozów pracy”, założonych w sierpniu 1940 r. w Letach, niedaleko miejscowości Písek w Czechach i w Hodonínie koło Kunštátu na Morawach. Obozy te były zarządzane przez Czechów. Z dniem 1 sierpnia 1942 r. obozy te zostały przekształcone w obozy internowania, których celem było odizolowanie Romów od społeczeństwa. Następnie zaś stały się one obozami koncentracyjnymi dla Romów transportowanych na śmierć w KL Auschwitz. Z ogólnej liczby 1 256 zarejestrowanych w Letach więźniów 30% zostało zwolnionych lub uciekło, 26% zmarło w obozie, a 43% zostało wysłanych do KL Auschwitz. W Hodoninie zarejestrowano 1 396 więźniów (włącznie z urodzonymi tam dziećmi). Z tej liczby 19% zostało zwolnionych, 3% uciekło, 15% zmarło w obozie, a 62% wysłano na śmierć do KL Auschwitz.

Z terenu Protektoratu wysyłano zresztą Romów do KL Auschwitz od samego początku istnienia obozu. Auschwitz I (czyli tak zwany „obóz macierzysty” – Stammlager) służył bowiem również jako obóz internowania dla osób z różnych powodów aresztowanych w Protektoracie. Drugą kategorią, która znalazła  się w Auschwitz-Birkenau, byli wędrowni Romowie, uprzednio więzieni głownie w Letach i Hodoninie. Trzecią wreszcie byli osiadli Romowie, głównie z terenu południowych Moraw, których wysłano do „obozu cygańskiego” w Birkenau w 1943 r. w wyniku „Auschwitz-Erlass” Himmlera, łącząc ich czasami w transportach z więźniami Let i Hodonina. Już po likwidacji „obozu cygańskiego” wysyłano jeszcze do KL Auschwitz małe grupy Romów z Czech i Moraw. Archiwa Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau odnotowały 4 493 Romów przewiezionych z Protektoratu do „obozu cygańskiego” w Birkenau. Liczba ta nie uwzględnia tych, którzy byli we wcześniejszych transportach do Auschwitz I oraz w tych, które nadeszły do KL Auschwitz już po zlikwidowaniu „obozu cygańskiego”. Przypuszcza się, że spośród Romów zamieszkujących Czechy i Morawy mogło ocaleć jedynie kilkaset osób. 

Zigeunerlager był miejscem specyficznym. Nie rozdzielano w nim rodzin, więźniowie mogli zachować swoje ubrania, pieniądze i bagaż. Ci, których było na to stać, mogli kupować żywność. Więźniowie nie mieli też stałego zatrudnienia w obozowych komandach roboczych, aczkolwiek bywali co jakiś czas kierowani do rozmaitych prac porządkowych czy budowlanych. Niektórzy interpretują taki stan rzeczy jako świadome tworzenie pozorów w celu odwrócenia uwagi od rzeczywistej funkcji obozu – jego roli w zagładzie Romów. Potwierdzają to wspomnienia komendanta obozu KL Auschwitz, Rudolfa Hößa, spisane po jego aresztowaniu, w których pisał on, że warunki w Birkenau absolutnie uniemożliwiały stworzenie tam obozu rodzinnego z prawdziwego zdarzenia, a istnienia takiego obozu nie uwzględniały instytucje zaopatrujące Auschwitz – np. w przydziały żywnościowe. Główny Urząd Policji Kryminalnej Rzeszy już 15 maja 1943 r. wydał rozporządzenie, aby nie kierować Romów do Auschwitz-Birkenau z powodu przepełnienia „obozu cygańskiego”.

 Inni z kolei utrzymują, że intencją takiego traktowania więźniów Zigeunerlager było zapobieżenie niepokojom i łatwiejsze administrowanie codziennym życiem obozu. Uwięzieni w nim Romowie byli w ten sposób przekonywani, że nie są przeznaczeni na śmierć, co pozwalało zachować względną dyscyplinę. 

Więźniowie Zigeunerlager mieli rzeczywiście formalny status internowanych, co mogło być związane z niespójnością akcji deportacyjnej i próbą zabezpieczenia się jej realizatorów na wypadek protestów ze strony członków rodzin osób uwięzionych, lub na wypadek zmiany kursu politycznego wobec Romów na szczytach nazistowskiej hierarchii (czyli na przykład złagodzenia polityki wobec „mieszańców cygańskich”, a zaostrzenia wobec „Cyganów czystych rasowo”).

Z punktu widzenia przynajmniej niektórych więźniów, rodzinny charakter obozu bynajmniej nie musiał stanowić przejawu lepszego traktowania Romów. Wręcz przeciwnie: mógł on być traktowany jako czynnik powodujący upodlenie – prowadził bowiem do pogwałcenia wszystkich zasad kulturowych regulujących stosunki między Romami różnej płci, w różnym wieku i pochodzących z różnych grup. 

Do traumatycznych wspomnień związanych z niemożnością przestrzegania tabu kulturowych dodać należy traumę osób poddanych sterylizacji, a także dramat kobiet wykorzystywanych seksualnie w obozach, co było dość częstą praktyką w Zigeunerlager. Zważywszy na surowe normy dotyczące seksualności w tradycyjnych kulturach romskich, doświadczenie takie pozostawiało trudny do zniesienia osad w psychice i wspomnieniach ofiar i ich najbliższych.

Ogółem do Zigeunerlager deportowano w ciągu 17 miesięcy jego istnienia prawie 23 tysiące osób (20 943 zarejestrowanych w „Księdze głównej obozu cygańskiego”). Najwięcej spośród nich pochodziło z Niemiec i Austrii – 13108 (62,59%). Romowie deportowani z Protektoratu Czech i Moraw, wcześniej więzieni między innymi w obozach koncentracyjnych w Letach i Hodoninie, stanowili drugą pod względem liczebności grupę – 4380 (20,91%). 1273 (6,08%) Romów uwięzionych w obozie pochodziło z terenu Polski. 1014 osób (4,84%) było tzw. „bezpaństwowcami”, deportowanymi z III Rzeszy. 145 osób (0,69%) było Romami francuskimi.  139 osób (0,66%) – holenderskimi. 121 osób (0,58%) – belgijskimi. 126 osób (0,6%) pochodziło z terenów Jugosławii. Oprócz wymienionych w obozie zarejestrowano 34 Romów węgierskich (0,16%), 27 rosyjskich (0,13%), 22 litewskich (0,11%), 20 Romów z Norwegii (0,1%), oraz 2 hiszpańskich (0,01%). Do tego dodać należy 532 osoby (2,54%), co do których nie można jasno określić przynależności państwowej. Należy również wspomnieć o 2 Romach rumuńskich którzy najprawdopodobniej zostali deportowani z Niemiec, odnotowanych w dokumentach obozowych w związku z ich ucieczką. Podana statystyka nie uwzględnia pochodzących głównie z Polski Romów, którzy nie byli rejestrowani i zostali zabici w komorach gazowych wkrótce po przybyciu do obozu. 

W Birkenau miały miejsce trzy wielkie egzekucje Romów w komorach gazowych. 23 marca 1943 zamordowano ok. 1700 polskich Romów, którzy nie zostali zarejestrowani jako więźniowie obozu. Ponieważ stwierdzono wśród nich przypadki tyfusu plamistego, zostali umieszczeni w barakach 20 i 22 na terenie Zigeunerlager i odizolowani od reszty obozu. Po kilku dniach zostali zabrani do komór gazowych. Druga wielka egzekucja miała miejsce 25 maja 1943 r. Zginęło wówczas 1035 osób (507 mężczyzn i 528 kobiet): polskich Romów z rejonu Białegostoku i austriackich Sinti, przywiezionych do Zigeunerlager 12 maja. Również wśród nich wykryto przypadki tyfusu plamistego. 

Trzecia egzekucja była zarazem końcem „obozu cygańskiego.” Próbowano jej dokonać w maju 1944, jednakże ostrzeżeni więźniowie byli gotowi stawić opór, co skłoniło esesmanów do zmiany planów. Historię tego wydarzenia znamy głównie z relacji polskiego więźnia politycznego i członka obozowego ruchu oporu, który pełnił funkcję pisarza w „obozie cygańskim”. 15 maja 1944 r. otrzymał on informację od Lagerführera podobozu, Georga Boniguta, że podjęto decyzję o likwidacji więźniów. Bonigut polecił zawiadomić o tym romskich więźniów, by „nie dali się zarżnąć jak barany”. 16 maja (według relacji świadka) „obóz cygański” został zamknięty a grupa ok. 50-60 esesmanów otoczyła baraki, nakazując więźniom ich opuszczenie. Romowie nie posłuchali wezwania. Uzbrojeni w noże, łopaty, żelazo, łomy i kamienie oczekiwali na dalszy bieg wydarzeń. Widząc determinację Romów esesmani nie zdecydowali się na szturm baraków.  

W następnych dniach sporządzony został spis Sinti i Romów, którzy służyli w wojsku niemieckim, a także członków ich rodzin, którzy mieli zostać przeniesieni do obozów pracy w Niemczech. Spis przygotowany został przez pisarzy „obozu cygańskiego” i liczył 3200 osób. Osoby zatwierdzone przez komisję esesmanów z oddziału politycznego (w skład której wchodził również dr Mengele), która starała się odrzucić jak najwięcej nazwisk, zostały zabrane do obozu macierzystego (Auschwitz I) i umieszczone w blokach 9 i 10. Grupa ta liczyła ostatecznie ponad 1500 osób. Nieco ponad 200 osób z tej grupy zostało następnie wysłanych do obozów koncentracyjnych w Flossenburgu i Ravensbrück. 2 sierpnia 1944 r. 1408 Romów i Sinti z Auschwitz I przyprowadzono z powrotem do Birkenau i ustawiono przy pociągu towarowym, podstawionym na rampę graniczącą od południa z „obozem cygańskim”. Następnie zezwolono więźniom obozu na pożegnanie się z odjeżdżającymi. Sytuacja ta została celowo zaaranżowana po to, aby uspokoić pozostałych i przekonać ich, że oni również wyjadą do obozów pracy. 

Tego samego dnia wieczorem, po odjeździe pociągu, pozostałych więźniów, mężczyzn, kobiet i dzieci, zapędzono lub przewieziono ciężarówkami do komór gazowych, głównie przy krematorium V. Relacje świadków na temat ich ostatnich chwil są rozbieżne. Niektórzy byli więźniowie wspominają, że Romowie, wśród których większość stanowili starcy, kobiety i dzieci, nie mogli stawić oporu i szli na śmierć płacząc i lamentując. Inni twierdzą jednak, że prowadzeni na śmierć Romowie stawili opór: niektórzy rzucili się na esesmanów, którzy musieli użyć broni. Do tej pory przyjmowano, że w nocy z 2 na 3 sierpnia 1944 r. zamordowano 2897 osób. Jednakże według najnowszych badań historyków z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau ofiar było więcej: 4200-4300 osób.

Koniec „obozu cygańskiego” nie był jednak końcem mordowania Romów w KL Auschwitz. Jeszcze w październiku 1944 zamordowano w komorach gazowych prawie 2000 osób przywiezionych z innych obozów (Buchenwald, Ravensbrück), w tym wielu Romów, którzy już wcześniej byli w Auschwitz i na pewien czas uniknęli śmierci wskutek wspomnianego tu niepowodzenia pierwszej próby likwidacji „obozu cygańskiego”.  Ogółem w komorach gazowych, a także wskutek głodu, chorób i prowadzonych przez dr Mengele eksperymentów, zginęło w KL Auschwitz ok. 21 000 Romów i Sinti.

Obóz Auschwitz był głównym miejscem zagłady Romów na terenie okupowanej Polski, jednakże Romowie byli mordowani również w innych obozach: w Chełmnie nad Nerem (Kulmhof), gdzie w styczniu 1942 r. zagazowano tych spośród ok. 5 000 Sinti i Romów z Austriackiego Burgenlandu, którzy przeżyli głód i epidemię tyfusu w łódzkim getcie, w którym przebywali od listopada 1941 r.; w Treblince, gdzie od sierpnia 1942 mordowano Romów z Warszawy i okolic, osadzonych uprzednio w warszawskim getcie i gdzie według Jerzego Ficowskiego zagazowano ok. 1000 Romów z Besarabii; a także w Bełżcu i Sobiborze, gdzie zginęła trudna do ustalenia ilość Romów. Sporadycznych egzekucji Romów dokonywano również w obozach koncentracyjnych, np. w Buchenwaldzie i Ravensbrück.

Prawdopodobnie największym obok KL Auschwitz centrum zagłady Romów w Europie był zorganizowany przez chorwacki rząd Ante Pavelicia obóz w Jasenovacu. Sprzymierzone z hitlerowskimi Niemcami, rządzone  przez lokalną odmianę faszystów tzw. „Niezależne Państwo Chorwackie” powstało w rezultacie inwazji Niemiec na Jugosławię w 1941 r. i obejmowało oprócz terytoriów chorwackich również Bośnię i część Serbii. W polityce państwa chorwackiego dużą rolę odgrywał kościół katolicki, a ideologia jego dominującej siły politycznej – Ustaszy – była mieszanką rasizmu i koncepcji „świętej wojny” z mniejszościami wyznającymi inne religie: Żydami, Serbami, a także – na tym terenie w większości prawosławnymi – Romami. 

Obóz w Jasenovacu miał swą własną „sekcję cygańską” – tzw. Obóz IIIC. Romowie kierowani do niego byli przeznaczeni do pracy w miejscowej cegielni i przy kopaniu rowów melioracyjnych. Inni Romowie byli mordowani wkrótce po przybyciu do obozu, zarówno w samym Jasenovacu, jak i w innych miejscach straceń położonych w pobliżu. Zagłada Romów w Jasenovacu i innych obozach na terenie Chorwacji i Bośni nie odbywała się z pomocą technologii, jak w niemieckich obozach śmierci na terenie okupowanej Polski. Była za to niezwykle okrutna, rozstrzeliwania były poprzedzane torturami i gwałtami a ofiary były też mordowane za pomocą noży i kijów. Okrucieństwa popełniane w Jasenovacu przez chorwackich Ustaszy wywoływały krytyczne komentarze nawet ze strony Niemców, choć bynajmniej nie z powodów humanitarnych. Według raportów agentów Gestapo okrucieństwo Ustaszy osłabiało efektywność zagłady i przeszkadzało w osiągnięciu zamierzonych skutków. Nie można precyzyjnie określić liczby romskich ofiar Jasenovaca. Na ogół przyjmuje się, że było ich ok. 25 tysięcy, choć najnowsze badania chorwackich historyków postulują redukcję tej liczby do ok. 16 tysięcy. 

W obozach zagłady mordowani byli w głównej mierze Sinti i Romowie niemieccy i austriaccy, a także czescy, chorwaccy (w Jasenovacu) i pewna cześć Romów żyjących na terytorium Polski. W przypadku Niemiec i terenów wcielonych do Rzeszy zagłada Romów z większymi lub mniejszymi odchyleniami przebiegała według wzoru: definicja i rejestracja – odizolowanie od społeczeństwa poprzez regulacje prawne a następnie osadzenie w specjalnych obozach cygańskich lub koncentracyjnych – deportacja – śmierć w obozie zagłady. Ten schemat, opracowany przez Raula Hilberga jako 6 stadiów procesu prowadzącego do Zagłady Żydów, może być stosowany do prześladowań Romów w hitlerowskich Niemczech, nie można go jednak literalnie zastosować do sytuacji Romów na terenach okupowanych i w krajach sprzymierzonych z Trzecią Rzeszą.

 Zadanie pt. Zagłada Romów w okupowanej Polsce w czasie II wojny światowej:geneza, przebieg, upamiętnienie  – Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego 

W przypadku zdecydowanej większości Romów z  Polski i Związku Radzieckiego zagłada polegała głównie na masowych egzekucjach, przeprowadzanych przez jednostki niemieckiej policji oraz oddziały Wehrmachtu i SS, szczególnie tzw. Einsatzgruppen, czasami wspomaganych przez lokalne jednostki policyjne (zwłaszcza na Ukrainie i w krajach bałtyckich). Hitlerowcy uważali, że taka metoda jest bardziej efektywna w przypadku Romów niż transporty do obozów. Romowie stawiali bowiem opór i byli gotowi zbiec w każdym dogodnym momencie, znając doskonale teren i posiadając umiejętności niezbędne do przeżycia w trudnych warunkach.

Polska.

 Większość polskich Romów zginęła w egzekucjach dokonywanych na terenie Generalnego Gubernatorstwa głównie w latach 1942 – 1943. Pierwsze egzekucje miały jednak miejsce już pod koniec września 1939 r., np. w Skaraszewach koło Gdańska, gdzie na miejscowym cmentarzy żydowskim jednostka Wehrmachtu rozstrzelała cały romski tabor. Możemy mówić o prawie 200 udokumentowanych egzekucjach, dokonywanych głównie przez rozstrzelanie, choć zdarzały się też przypadki podpalania leśnych obozowisk i topienia całych grup – jak w zimie 1943 r. kiedy część spośród wymordowanych 300 osób z obozowiska w Zarębach Kościelnych zapędzono na pokryty cienkim lodem Bug. Wielu polskich Romów padło ofiarą egzekucji dokonywanych na Wołyniu, często przy udziale ukraińskich jednostek policyjnych. Według niektórych szacunków w egzekucjach tych (a także w obozach zagłady) zginęło ok. 15 000 polskich Romów. Według innych ofiar mogło być 35 000, a więc między jedną czwartą a dwiema trzecimi przedwojennej populacji. 

ZSRR

Zagłada Romów na terenie byłego ZSRR dokonywała się zasadniczo według jednolitego wzorca, z niewielkimi lokalnymi odmianami. Celem zbrodniczej działalności Einsatzgruppen na terenie ZSRR byli przede wszystkim Żydzi, jednakże w miarę dłuższego przebywania oddziałów SS na danym terenie, również Romowie stawali się celem systematycznej eksterminacji. Instrukcje wydawane na różnych szczeblach nazistowskiego aparatu militarnego nakazywały traktowanie „osiadłych Cyganów” tak samo, jak ludność miejscową, zaś „Cyganów wędrujących” – tak samo jak Żydów. Ponieważ jednak hitlerowcy nie dysponowali odnośnie Romów zamieszkujących  ZSRR takim systemem rejestracji i klasyfikacji, jaki funkcjonował w Niemczech, w praktyce wszystko zależało od decyzji konkretnych dowódców. Do największych masowych mordów na Romach dochodziło na Krymie, gdzie w zimie 1941-1942 r. zamordowano ponad 2,5 tysiąca osób, i na Łotwie, gdzie miedzy 1941 r. a 1943 r. wymordowano prawie połowę z liczącej ok. 3 800 osób populacji łotewskich Romów, przede wszystkim tych, którzy prowadzili wędrowny tryb życia, choć kryteria odróżniające ich od Romów osiadłych były dość niejasne i stosowane arbitralnie przez bezpośrednich wykonawców zbrodni.

Możemy mówić o trzech centrach podejmowania decyzji w kwestii zagłady Romów, związanych z poszczególnymi grupami armii niemieckiej. Na terenach okupowanych przez Grupę Armii Północ (tereny Litwy, Łotwy i Estonii, wcielone do ZSRR w 1939 r., a także duże obszary Białorusi oraz północno-zachodniej Rosji) ludność romska żyła w rozproszeniu. Nie było tam w zasadzie „kołchozów cygańskich” zakładanych w okresie przedwojennym przez władze w ramach sowieckiej polityki narodowościowej. Względnie dużą populację romską miał Leningrad, który jednakże nie był okupowany. Wielu Romów padło tam jednak ofiarą głodu, spowodowanego trzyletnią blokadą miasta. Istniejące rozkazy dotyczące postępowania z Romami na terenie Grupy Armii Północ zawierają rozróżnienie na Romów wędrownych i osiadłych. Ci pierwsi mieli być przekazani w ręce najbliższego Einsatzkommando, co w praktyce oznaczało wyrok śmierci. Natomiast Romowie przebywający w swoim miejscu zamieszkania przynajmniej od 2 lat i nie będący podejrzani pod względem politycznym lub kryminalnym, mieli być zostawieni w spokoju. Jednakże ponieważ o tym, kto jest podejrzany decydowały lokalne jednostki policyjne lub militarne, mając pod tym względem całkowitą swobodę, rozróżnienie postępowania z Romami osiadłymi i wędrownymi było w praktyce nieistotne.

Zarówno z dokumentów niemieckich jak i rosyjskich nie da się zrekonstruować spójnego obrazu traktowania Romów we wczesnej fazie okupacji. Obok pojedynczych egzekucji można zauważyć, że Romowie byli obserwowani przez policję bezpieczeństwa i kierowani do pracy przymusowej. Niektórzy z takich skierowanych do pracy  Romów byli później rozstrzeliwani. 

Przejście do systematycznego ludobójstwa datuje się na omawianym terenie na okres między lutym i marcem 1942 r., zaś w maju i czerwcu tegoż roku ludobójstwo to osiąga swój punkt kulminacyjny. Według danych radzieckich w pierwszej połowie 1942 r. zamordowano na omawianym terytorium większość przebywających tam Romów. Byli oni mordowani ze szczególnym okrucieństwem a egzekucje poprzedzano czasem torturami. Źródła niemieckie z reguły zaniżają liczbę ofiar, pomijają milczeniem okrucieństwo, zamordowanych osiadłych Romów „przekształcają” w wędrownych, a egzekucje kobiet i dzieci opisują jako element „walki z partyzantami”. Źródła sowieckie natomiast interpretują te same wydarzenia jako planowe, metodyczne działania na rzecz całkowitego wymordowania grupy narodowościowej (Romów). Sprawcami mordów na Romach byli nie tylko członkowie Einsatzgruppen, lecz również jednostek militarnych (zwłaszcza tzw. dywizji zabezpieczenia), żandarmerii i policji. Pewną rolę odegrały też rekrutowane z ludności miejscowej oddziały tzw. policji pomocniczej oraz mianowani przez okupanta starostowie i wójtowie, donoszący władzom niemieckim o miejscu pobytu Romów.

W podobny sposób przebiegały prześladowania Romów na terenie działania Grupy Armii Środek. Teren ten charakteryzował się m.in. większą koncentracją Romów, gdyż właśnie tam, głównie w  okolicach Smoleńska, znajdowały się „cygańskie kołchozy” – wizytówka stalinowskiej polityki narodowościowej. Systematyczna eksterminacja Romów rozpoczęła się na tym obszarze w początkach 1942 r., a odpowiedzialne były za nią jednostki wchodzące w skład Einsatzgruppe B. Dokonywane przez nie egzekucje poprzedzane były często specyficzną selekcją, mającą na podstawie fizycznych cech ofiar oddzielić Romów od Rosjan, za których Romowie często się podawali. Świadczy to jednoznacznie o rasistowskich motywach dokonywanych zbrodni. Według materiałów rosyjskich Romowie z okolic Smoleńska zostali niemal całkowicie wymordowani. W statystykach ludnościowych, przygotowywanych przez kolaborujące z hitlerowcami organy lokalnej władzy, zarówno Żydzi jak i Romowie ujmowani byli jako jedna kategoria, co dodatkowo potwierdza identyczny de facto sposób postępowania, stosowany przez okupantów wobec jednych i drugich.

Prześladowania Romów na terenach działania Grupy Armii Środek stanowią modelowy wręcz przykład postawy nazistów wobec ludności romskiej w ogóle. Składały się na nią: ideologia rasistowska, brak różnicy w postępowaniu z osiadłymi i wędrownymi Romami, traktowanie Romów w identyczny sposób jak Żydów (łącznie z dokonywaniem wspólnych egzekucji). Co więcej, ze względu na gęstość zaludnienia ludności romskiej, to właśnie ten teren może zostać uznany za centrum nazistowskiego ludobójstwa radzieckich Romów.

Teren działania Grupy Armii Południe podzielić można na obszary wschodniej Ukrainy, gdzie działała Einsatzgruppe C, i Krym – gdzie z kolei aktywna była Einsatzgruppe D. W pierwszym z wymienionych obszarów doszło do największej prawdopodobnie egzekucji Romów w okupowanym ZSRR, w której w sierpniu 1942 r. rozstrzelano – według różnych świadectw – od kilkuset do 2 000 Romów z Czernihowa i okolic. Sposób przeprowadzenia tej egzekucji odsłania mechanizm zagłady Romów, powtarzając jakby w mikroskali i krótkim okresie czasu etapy prowadzące do zagłady Cyganów niemieckich. Romom nakazano zgromadzić się w celu rzekomego przeniesienia ich na nowe miejsce zamieszkania. Tym, którzy nie wykonają rozkazu, zagrożono surowymi karami. Romowie zjeżdżali do Czernihowa z okolicznych miast i wsi. Na miejscu oznajmiono przyjezdnym, że czeka ich przesiedlenie do Serbii. Nakazano zabrać ze sobą pieniądze i biżuterię. Zgromadzonych w mieście Romów osadzono następnie w miejskim więzieniu. Przez kilka dni partiami wywożono ich do lasu i rozstrzeliwano.

Z kolei na Krymie systematyczna eksterminacja Romów rozpoczęła się wcześniej niż w innych omawianych rejonach, bo już w końcu 1941 r. Przebiegała ona równolegle do zagłady Żydów i w podobny do niej sposób – np. z wykorzystaniem (zwłaszcza wobec Romów osiadłych w miastach), tej samej oszukańczej procedury polegającej na wmawianiu wiezionym na śmierć ludziom, że uczestniczą w „akcji przesiedleńczej”.  Tego typu metody stosowane przez Einsatzgruppe D były bardzo skuteczne: w kwietniu 1942 r., po drugiej fali masowych egzekucji, dowództwo Einsatzgruppe raportowało, że na Krymie nie ma już, z wyjątkiem niewielkich grupek, Żydów i Romów. Według materiałów  z archiwów rosyjskich wiemy jednak, że ocalało nieco ponad 1000 Romów, co stanowiło ok. 30% Romów żyjących na Krymie przed wojną. To, że ocaleli, można wyjaśnić kłopotami niemieckich okupantów, związanymi z identyfikacją Romów, podających się często za Tatarów. Muzułmańscy Romowie byli też chronieni przez samorządy tatarskie i instytucje religijne. Mimo to również na obszarze działania Grupy Armii Południe można bez wątpienia mówić o systematycznym i zamierzonym ludobójstwie Romów, mającym taki sam charakter i przebieg jak eksterminacja  ludności żydowskiej.

Serbia, Czarnogóra, Kosowo, Macedonia i Słowenia.

W okupowanej przez Niemców Serbii Romowie zostali poddani rejestracji i oznakowani za pomocą żółtych opasek z wyszytą literą „Z”, noszonych na ramieniu. Mężczyźni od samego początku okupacji bywali aresztowani jako potencjalni robotnicy przymusowi. Często jednak ginęli w masowych egzekucjach zanim jeszcze zostali skierowani do pracy. Podjęto je na szerszą skalę wraz z rozwojem ruchu oporu i działalności partyzanckiej. Żydzi i Romowie stali się wówczas ofiarami tzw. egzekucji odwetowych, w których za każdego zabitego żołnierza niemieckiego zabijano 100 zakładników, rekrutowanych spośród Żydów i Romów osadzonych wcześniej w obozach koncentracyjnych i aresztach. Rodziny aresztowanych mężczyzn były umieszczane w obozach koncentracyjnych, zwłaszcza w obozie Semlin-Sajmište. W obozie tym Romowie byli mordowani w podobny sposób jak ofiary Kulmhof – za pomocą specjalnie przystosowanego samochodu ciężarowego, w którym ofiary dusiły się spalinami. Egzekucje Romów (przez rozstrzelanie) odbywały się także w obozie Crveni Krst, niedaleko miejscowości Niš. Według niektórych danych liczbę romskich ofiar w Serbii można oszacować na ok. 20 000. Wielu Romom udało się jednak uciec i wstąpić w szeregi ruchu oporu, czasami tworząc całkowicie romskie oddziały partyzanckie.

Czarnogóra znalazła się pod okupacją armii włoskiej, która nie prześladowała Romów. Sytuacja zmieniła się gdy jesienią 1943 r. Niemcy przejęli obszary Jugosławii i Albanii okupowane przez Włochów. Wówczas, rozpoczęły się aresztowania i deportacje do obozów w innych częściach Jugosławii, a także w Niemczech. Podobnie przedstawiała się sytuacja w Kosowie, okupowanym przez prohitlerowskie oddziały albańskie pod komendą włoską. Po kapitulacji Włoch tereny te zostały przejęte przez partyzantów, których oddziały zostały zasilone sporą liczbą miejscowych Romów. 

Niewiele wiadomo o losie małej społeczności słoweńskich Romów. Niektórzy byli ukrywani przez znajomych chłopów. Ci, którzy zostali schwytani w niemieckiej strefie okupacyjnej, byli wysyłani do obozów w Chorwacji lub Niemczech. W Ljubljanie czasowo przetrzymywano więzionych Romów w obozie zorganizowanym na terenie nieczynnej fabryki. Romowie znajdujący się we włoskiej strefie okupacyjnej, lub którym udało się tam przedostać, byli umieszczani w obozach dla uchodźców, gdzie ich życiu nie zagrażało niebezpieczeństwo.

Macedonia znalazła się pod okupacją bułgarską, co dla zamieszkujących ją Romów oznaczało przetrwanie. Bułgaria bowiem nie prowadziła wobec Romów polityki ludobójczej. Jednakże w miarę upływu czasu i nacisków niemieckiej policji politycznej sytuacja Romów stawała się trudniejsza. Niemiecka policja miała jednak trudności z identyfikacją Romów. W trakcie spisów powszechnych Romowie często podawali narodowość turecką lub albańską, co z reguły zabezpieczało ich przed dociekaniami ze strony policji. Na wsi z kolei wielu Romów pracowało na roli i wyznawało islam, nie odróżniając się tym samym od swoich tureckich czy albańskich sąsiadów. Jednakże w niektórych sytuacjach, gdy władze nie miały żadnych wątpliwości, że dana osoba jest Romem, mogła ona zostać skierowana do pracy przymusowej (np. wysłana w tym celu do Bułgarii) lub nawet do obozu – jak to miało miejsce w przypadku znanej rodziny romskich cyrkowców, aresztowanej w 1943 r. w Skopje, która przeszła przez obozy Crveni Krst i Semlin i ostatecznie została deportowana do KL Auschwitz.

Należy tu poruszyć kwestię islamu, gdyż religia ta odegrała istotną rolę w sposobie traktowania jugosłowiańskich Romów, zwłaszcza w Bośni, gdzie było najwięcej muzułmanów. Niemcy hitlerowskie starały się utrzymywać dobre stosunki z przywódcami muzułmańskimi, głównie w celu uzyskania zaplecza politycznego na Bliskim Wschodzie. Ta wielka polityka miała swe lokalne konsekwencje. Wskutek protestów islamskich władz religijnych w Sarajewie, dotyczących prześladowania Romów wyznających islam, władze chorwackie, w których gestii znajdowała się Bośnia, wydały rozporządzenie (jak należy sądzić – pod wpływem Berlina), zgodnie z którym tzw. „biali Cyganie”, a więc Romowie-muzułmanie, mają być traktowani jak Aryjczycy i nie należy wobec nich stosować przepisów odnoszących się do Romów. W praktyce jednak zdarzało się, że muzułmańscy Romowie bywali deportowani, np. do obozu w Jasenovacu, pod pretekstem podejrzeń, że jedynie udają wyznawców islamu.

Francja i inne kraje okupowanej Europ Zachodniej.

Sytuacja Romów we Francji była zróżnicowana ze względu na skomplikowany podział kraju po klęsce militarnej w 1940 r. Na przykład Romowie z wcielonej do Rzeszy Alzacji zostali wydaleni do strefy administrowanej przez rząd Vichy, gdzie zostali internowani na podstawie…francuskiego dekretu z kwietnia 1940 r., traktującego wędrowne grupy romskie jako zagrożenie dla obronności kraju (w związku z tradycyjnym podejrzewaniem Romów o szpiegostwo). Podobnie postępowano z innymi Romami znajdującymi się w tej strefie, choć czyniono to niezbyt gorliwie i internowanie często ograniczało się do wskazania obowiązkowego miejsca pobytu. Natomiast w strefie okupowanej przez Niemcy obowiązywało niemieckie rozporządzenie z 4 października 1940 r., nakazujące osadzenie Romów i osób prowadzących „cygański tryb życia” w obozach internowania, administrowanych przez Francuzów. Obozów tych powstało przynajmniej kilkadziesiąt (mówiąc o najważniejszych). Warunki w nich były bardzo zróżnicowane. Z niektórych Romowie byli sporadycznie wysyłani jako siła robocza do obozów w Niemczech, dotyczyło to jednak niewielkich grupek. Historycy bardzo się różnią w ocenie ilości uwięzionych we Francji Romów: według różnych źródeł miało ich być między 3 a 30 tysięcy.

Po lądowaniu aliantów w Normandii i sukcesywnym wyzwalaniu terytorium Francji, obozy internowania były likwidowane, jednakże nie oznaczało to często wolności dla osadzonych tam Romów. Byli oni często poddawani przesłuchaniom w związku ze swoim trybem życia, a podczas tych przesłuchań nowe władze przygotowywały się do dalszego monitorowania ich losów, zmierzającego do ich osiedlenia. Ostatni romscy internowani opuścili obozy dopiero w 1946 r.

Bardziej tragiczny był los 145 francuskich Romów, którzy w styczniu 1944 r. zostali wysłani do KL Auschwitz. Należeli oni do grup wędrujących na terytorium Belgii i północno-wschodniej Francji, która znalazła się pod władzą Niemieckiego Dowództwa Wojskowego w Belgii. Zatrzymani w wielkiej fali aresztowań w październiku 1943 r., trafili do obozu w Malines (Mechelen), skąd 15 stycznia 1943 r. wyjechali do Birkenau, w transporcie liczącym ogółem 351 Sinti i Romów, z których część pochodziła z Belgii a małą grupkę stanowili w nim Romowie pochodzący z Norwegii. Połowa z nich zmarła na tyfus w ciągu 6 miesięcy po osadzeniu w Zigeunerlager. Jedynie 12 osób z tej grupy przetrwało: była to połowa grupki francuskich Romów, którą dołączono do transportu zdolnych do pracy więźniów, który opuścił obóz 15 kwietnia 1944 r. Reszta została zamordowana w komorach gazowych podczas likwidacji „obozu cygańskiego”. Podobnie przedstawiał się los Romów związanych z terytorium Belgii, przywiezionych do Birkenau tym samym transportem. Był to przypadek wyjątkowy. Oprócz tej grupy oraz pojedynczych jednostek i małych grup kierowanych do obozów pracy i obozów koncentracyjnych w Niemczech (np. z powodu podejrzeń o współpracę z ruchem oporu), francuscy Romowie nie byli deportowani.

Auschwitz-Erlass Himmlera wpłynął w zasadniczy sposób na sytuację Romów w Holandii. 16 maja 1944 r. policja holenderska aresztowała 578 osób uznanych za Romów i przekazała je do obozu w Westerbork. Po kilku dniach nadzorujący akcję Niemcy zwolnili 279 nieromskich nomadów – osób tradycyjnie żyjących w wozach mieszkalnych (tzw. woonwagenbewoners), którzy byli wprawdzie zakwalifikowani jako „jednostki aspołeczne”, ale nie podlegali deportacjom z powodów rasowych. Część pozostałych aresztowanych posiadała paszporty krajów neutralnych bądź sprzymierzonych z Rzeszą. One również zostały zwolnione po interwencjach placówek konsularnych, z wyjątkiem 6 osób z paszportami szwajcarskimi. Aby uniknąć komplikacji dyplomatycznych niemiecka policja nie wspominała o ich przynależności państwowej w dokumentach deportacyjnych. Dlatego też w KL Auschwitz zostali oni odnotowani jako „Cyganie holenderscy”. Transport ok. 250 więźniów z Westerbork przybył do Auschwitz 21 maja 1944 r. Większość z nich zginęła 2 sierpnia podczas likwidacji Zigeunerlager. Z tych, którzy zostali zaklasyfikowani jako zdolni do pracy i wysłani z Auschwitz do obozów w Niemczech, ocalało jedynie 30 osób.

(18) Sytuacja Romów w państwach sprzymierzonych z III Rzeszą.

W bardzo zróżnicowany sposób kształtowała się sytuacja Romów w państwach pozostających w sojuszu z hitlerowskimi Niemcami (oprócz Chorwacji, której przypadek został omówiony wcześniej w związku z zagładą Romów w obozach). We włoskim prawodawstwie Romowie nie pojawiali się początkowo w kontekście rasowym, lecz jako „zagrożenie porządku publicznego”. Dopiero w 1940 r., być może w związku z przystąpieniem Włoch do wojny, zaczynają ukazywać się artykuły przedstawiające rasowe niebezpieczeństwa związane z wchodzeniem Romów w związki mieszane. W tym samym roku podjęte zostają pierwsze praktyczne kroki wymierzone w Romów: Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wydało mianowicie instrukcję nakazującą burmistrzom ich internowanie, a instrukcja ta, choć z różną gorliwością, była generalnie przez burmistrzów wykonywana. Romowie byli aresztowani lub zmuszani do przebywania w określonym miejscu, a wreszcie – transportowani do obozów internowania. Ten ostatni środek był często stosowany wobec Romów z terenów Jugosławii, którzy w większych ilościach zaczęli się pojawiać we Włoszech w związku z okupacją terenów, na których mieszkali.

Obozem, co do którego istnieje najbardziej solidna ewidencja, był obóz w miejscowości Tossicia, istniejący od października 1940 r., w którym Romowie byli więzieni od lata 1942 r. Przez cały czas istnienia tego obozu przebywało w nim w bardzo ciężkich warunkach sanitarnych nieco ponad 100 Romów. Mniejsze grupy Romów przebywały w większości włoskich obozów koncentracyjnych aż do września 1943 r., gdy w rezultacie podpisanego z Aliantami zawieszenia broni obozy w południowych Włoszech zostały zamknięte, a uwięzieni w nich ludzie uwolnieni. Pewna ilość wypuszczonych na wolność Romów wstąpiła do oddziałów partyzanckich. Jednakże gdy na wyzwolonym południu Włoch obozy były zamykane, na północy, kontrolowanej przez armię niemiecką, otwierano nowe, z których często deportowano Romów do obozów koncentracyjnych w Niemczech.

Ogólnie można powiedzieć, że polityka włoskich faszystów wobec Romów dzieliła się na dwa okresy: do 1940 r. i lata 1940-1943. W pierwszym okresie aresztowano i wydalano z kraju głównie Romów pochodzących zza granicy (głównie jugosłowiańskich), choć czasami cierpieli z powodu istniejących regulacji również Romowie włoscy. W drugim okresie wydalanie z kraju zastąpiono internowaniem, które dotykało wszystkich Romów, tak włoskich jak i zagranicznych. Na temat ośrodków internowania nie ma jednak wystarczająco dużo danych: niektóre świadectwa mówią o okrutnym traktowaniu, inne podkreślają, że warunki były w miarę akceptowalne.

W Rumunii w 1942 r. żyło co najmniej 200 000 Romów (przy czym statystyki nie ujmowały Romów prowadzących nomadyczny tryb życia, stanowiących jednak zdecydowaną mniejszość całej romskiej populacji Rumunii). Główny Instytut Statystyki, który zebrał te dane, ostrzegał w rasistowskim duchu, że ponieważ uprawiane przez Romów rzemiosła są niezbędne rumuńskim chłopom, następuje zbliżenie Romów i etnicznych Rumunów, co jest zjawiskiem niepożądanym, gdyż osłabia niechęć do tej „obcej społeczności” i prowadzi do „mieszania się populacji”. Można przypuszczać, że raporty tego typu były jedną z przyczyn podjęcia przez proniemiecki rząd marszałka Antonescu decyzji o deportacji Romów, choć sam Antonescu podczas swego procesu po wojnie odwoływał się jedynie do potrzeby „oczyszczenia” rumuńskich miast z „elementu kryminalnego”, wśród którego przeważali jego zdaniem Romowie. 

Wojenna geopolityka spowodowała, że przed rządem Antonescu pojawiła się możliwość deportacji Romów na położone między Dniestrem a południowym Bugiem tereny Naddniestrza, otrzymane przez Rumunię od Hitlera w 1941 r. jako rekompensata za utraconą na rzecz Węgier Transylwanię. Tereny te nigdy nie należały do Rumunii i Antonescu nie miał zamiaru zajęcia ich na stałe. Tym samym deportacja Romów do Naddniestrza oznaczała dla Antonescu pozbycie się ich z Rumunii. Jednocześnie rząd rumuński musiał rozwiązać problem ok. półmilionowej rzeszy rumuńskich uchodźców z Transylwanii, Dobrudży, Bukowiny i Besarabii. W tym celu powstał tzw. „Urząd do spraw Rumunizacji”, który m.in. kierował akcją przejmowania własności żydowskiej i przygotowywał deportacje, tak Żydów jak i Romów, celem – jak można domniemywać – „zwolnienia miejsca” dla etnicznie rumuńskich przesiedleńców.

Podstawą deportacji był dekret z 21 sierpnia 1942 r. Jeśli idzie o Romów, dekret przewidywał, że osoby „nie stosujące się do zasad moralnych”, co w praktyce oznaczało osoby nieposiadające źródeł utrzymania, stałego miejsca zamieszkania i wchodzące w konflikt z prawem, zostaną deportowane do Naddniestrza jako robotnicy przymusowi, zatrudnieni przy budowie mostów, dróg i budynków. Romowie, którzy w ciągu 10 lat przed wejściem w życie dekretu, prowadzili „moralnie akceptowalne” życie, mieli zostać zwolnieni z deportacji (czego w praktyce nie zawsze przestrzegano), a zdolni do służby wojskowej mężczyźni – wcieleni do armii.

Jako pierwsi mieli być deportowani Romowie prowadzący nomadyczny tryb życia, którzy już od 1940 r. spotykali się z różnymi ograniczeniami i zwiększoną kontrolą. Do końca sierpnia 1942 r. 13 000 wędrownych Romów zostało zmuszonych do przybycia na tereny zadniestrzańskie. Często były to rodziny żołnierzy walczących na froncie, co prowadziło do niepokojów w armii. 

Jednocześnie czyniono przygotowania do deportacji osiadłych Romów. Według specjalnie w tym celu przeprowadzonego spisu nieco ponad 31 000 Romów zostało określonych jako spełniających kryteria deportacyjne. We wrześniu 1942 r. 13 176 Romów przetransportowano koleją do Naddniestrza. Następna grupa, licząca ok. 18 000 Romów, miała zostać deportowana wiosną 1943 r. Nie doszło jednak do tego z powodu zmiany sytuacji na froncie, a także z powodu sytuacji, w jakiej znaleźli się deportowani z pierwszych transportów. Naddniestrze nie było bowiem przygotowane na przyjęcie deportowanych a cała operacja była przeprowadzana chaotycznie. Miejsca osiedlenia nie były właściwie przygotowane, brakowało opału i żywności, co w warunkach zimowych prowadziło do katastrofalnych następstw. W rezultacie blisko 20 tys. osób zmarło wskutek nieludzkiego traktowania, głodu, chorób i wyniszczającej pracy. Istnieją też świadectwa masowych egzekucji dokonywanych na terenie Naddniestrza, tak przez policję rumuńską, jak i oddziały SS. Według sporządzanych po zakończeniu wojny list, ok. 6 000 deportowanych Romów powróciło do Rumunii. 

Trudno wyrokować w kwestii motywacji stojącej za deportacjami rumuńskich Romów. Istnieją interpretacje odrzucające istnienie ludobójczej intencji i rasowych motywów decyzji władz rumuńskich. Niektórzy historycy twierdzą jednak, że wprawdzie deportacje Romów odbywały się na mniejszą skalę niż deportacje Żydów, to jednak ich zagłada odbywała się według tych samych mechanizmów, co Holokaust Żydów, a gdyby rumuńscy faszyści mieli po temu sposobność, niewątpliwie staraliby się wymordować Romów zgodnie z zasadami swej rasistowskiej utopii.

Bułgarscy Romowie, podobnie jak bułgarscy Żydzi, uniknęli zagłady. Nie znaczy to jednak, że nie dotyczyły ich dyskryminacyjne regulacje prawne wydane przez współpracujący z III Rzeszą rząd bułgarski. Wprawdzie Romowie nie byli wspomniani w przyjętej w 1940 r. Ustawie o Ochronie Narodu (będącej bułgarskim odpowiednikiem Ustaw Norymberskich), to jednak jej przepisy były następnie rozciągane na Romów za pomocą rozporządzeń niższego szczebla. Dotyczyło to na przykład zakazu małżeństw i stosunków seksualnych między Romami a etnicznymi Bułgarami, choć brak jest informacji odnośnie stopnia, w jakim zakaz ten był przestrzegany.

Istotą polityki władz bułgarskich wobec Romów było przymusowe zatrudnianie ich przy różnego rodzaju pracach publicznych, a także zmuszanie tych, którzy jeszcze prowadzili nomadyczny tryb życia, do osiedlenia. Romowie byli więc z jednej strony przymusowo przemieszczani w rejony, gdzie umieszczano ich czasami w obozach i wykorzystywano do prac rolniczych, na kolei i przy budowie dróg, z drugiej zaś – ograniczano im swobodę poruszania się, np. pod pretekstem szerzenia przez nich chorób zakaźnych. Romowie, których nie przesiedlono ze stolicy, nie mieli wstępu do centrum miasta; nie wolno im też było korzystać z tramwajów.

Trzeba jednak zaznaczyć, że wielu Romom udało się uniknąć przymusowego zatrudnienia. Dotyczyło to zwłaszcza grup wędrownych, półwędrownych i osiadłych na wsi, które albo miały dobrze rozwiniętą tradycję unikania podejmowanych przeciwko nim działań za pomocą przekupywania urzędników, albo też wynajmowały się do pracy sezonowej, co było na tyle ważne dla lokalnych społeczności, że w rozmaity sposób chroniły one „swoich” Romów przed deportacjami do pracy w innych rejonach kraju. Praca przymusowa stałą się więc głównie udziałem Romów zamieszkałych w miastach.

Inaczej – i gorzej dla Romów – przedstawiała się sytuacja na terenach zaanektowanych przez Bułgarię (Macedonia i Tracja). Według świadectw ocalałych, pewna ilość Romów została w marcu 1943 r. deportowana z tych terenów do obozów zagłady, razem z ok. 12 000 Żydów. Umowa z delegatem Niemiec, na mocy której dokonano tych deportacji, przewidywała również deportację pewnej liczby Żydów z terenów właściwej Bułgarii (tak aby ogólna liczba deportowanych wyniosła 20 000). Z różnych względów nie doszło jednak tego, dzięki czemu, jak można domniemywać, uratowała się również pewna liczba Romów. Niektórzy badacze twierdzą jednak, że rząd bułgarski poważnie rozważał możliwość deportowania bułgarskich Romów (razem z Żydami) do nazistowskich obozów koncentracyjnych, gdzie mieli zostać wymordowani. Rozważania te nie przybrały jednak postaci konkretnych planów.

W sprzymierzonym z Niemcami Państwie Słowackim sytuację Romów normowało prawo o obywatelstwie z września 1939 r. Zgodnie z nim obywatelstwo słowackie przysługiwało tym Romom, którzy byli osiedleni, mieli stałą pracę, prowadzili moralny tryb życia i swoim zachowaniem okazywali, ze są godni zaufania. Prawo o obywatelstwie wprowadzało zatem podział społeczności romskiej i faworyzowało Romów osiadłych i zasymilowanych. Jednakże nawet Romowie zaakceptowani jako obywatele nie mogli być powoływani do wojska (choć podobno zdarzały się w tym względzie wyjątki): na mocy prawa o poborze ze stycznia 1940 r. byli oni kierowani do specjalnych brygad pracowniczych, zatrudnianych przy budowie dróg i linii kolejowych. 

Brygady te były umieszczane w obozach pracy, w których panowały bardzo trudne warunki życiowe. Gdy niektóre z tych obozów były likwidowane, Romowie w nich uwięzieni byli przenoszeni do obozów o charakterze koncentracyjnym, jak np. w Dubnicy nad  Wagiem (przekształconego z obozu pracy w obóz internowania dla Romów w listopadzie 1944), który stopniowo stawał się miejscem, do którego wysyłano wszystkich Romów wchodzących w jakikolwiek konflikt z prawem (czyli np. posiadających psy lub nie mieszkających w miejscach oficjalnego zameldowania). W obozie tym Romowie umierali z powodu epidemii tyfusu, a także ginęli w egzekucjach. Obóz w Dubnicy został ostatecznie zlikwidowany 8 kwietnia 1945. 

W 1944 r., po wybuchu Słowackiego Powstania Narodowego, niektóre z dotychczasowych obozów pracy przekształcono w obozy koncentracyjne, w których wielu Romów zmarło z powodu chorób lub zostało rozstrzelanych. Po upadku powstania doszło do egzekucji Romów, którzy byli podejrzani o to, że w nim uczestniczyli. W egzekucjach tych brały udział jednostki SS, SD, policji niemieckiej i słowackiej. Innych słowackich Romów przetransportowano w początku 1945 r. obozów koncentracyjnych w Niemczech. Koniec wojny sprawił jednak, że liczba romskich ofiar była ograniczona. Tym samym w przypadku słowackich Romów nie można mówić o ludobójstwie na wielką skalę, choć według szacunków życie straciło ok. 1000 spośród nich.

Sytuacja Romów na Węgrzech zmieniała się w zależności od aktualnej konstelacji interesów i sytuacji wojennej. Romowie początkowo nie znajdowali się w centrum uwagi współpracującego z Niemcami rządu Horthy’ego, jednakże długa tradycja antycygańskich prześladowań i traktowania Romów jako ludzi drugiej kategorii została wówczas zintensyfikowana i uprawomocniona regulacjami prawnymi czasu wojny, a w publikowanych wówczas pracach węgierskich naukowców i wystąpieniach polityków pojawiają się elementy rasistowskie i postulaty „likwidacji problemu cygańskiego” według wzorów niemieckich, np. poprzez sterylizację czy całkowite wykluczenie społeczne.

Jednocześnie jednak, wraz z przystąpieniem Węgier do wojny, węgierscy Romowie podlegali mobilizacji i dość masowo służyli w regularnych jednostkach, przede wszystkim na froncie wschodnim. Prowadziło to często do takich samych sytuacji jak w Rumunii, gdy Romowie walczyli na froncie a ich rodziny były w tym czasie aresztowane i deportowane na mocy antyromskich regulacji. Z biegiem czasu zaczęto jednak wcielać Romów nie do regularnych oddziałów, lecz do tzw. brygad pracy przymusowej, istniejących w strukturach armii, w których Romowie poddani byli dyscyplinie wojskowej i wykorzystywani do pracy przy budowie umocnień. Wielu z nich dostało się potem do niewoli sowieckiej.   

W październiku 1944 r., gdy do władzy doszli (z pomocą niemieckich wojsk okupacyjnych) węgierscy faszyści, tzw. Strzałokrzyżowcy, rozpoczęły się zorganizowane prześladowania Romów. Celem była koncentracja Romów w określonych miejscach, czasami określanych jako „cygańskie getta”, często mających charakter obozów przejściowych, z których Romowie byli następnie transportowani do obozów pracy lub obozów koncentracyjnych. Jeden z najbardziej znanych obozów przejściowych mieścił się w twierdzy Csillag i na zamku Monostori w mieście Komárom na granicy węgiersko-słowackiej. Tysiące Romów przebywało tam między listopadem 1944 a kwietniem 1945 r. w fatalnych warunkach higienicznych, cierpiąc i umierając z powodu zimna, chorób i okrucieństwa strażników, w większości Węgrów, ale też i Niemców. Szacuje się, że w obozie tym zmarło od 700 do 1000 osób, w większości dzieci i starców. W Komárom dokonywano selekcji, w wyniku których część osadzonych w twierdzy Romów została deportowana do obozów koncentracyjnych, głównie Mauthausen i Dachau gdzie zarejestrowano 1 126 węgierskich Romów. W Dachau i Ravensbrück, dokąd wysłano część deportowanych, Romowie (zwłaszcza kobiety) byli poddawani sterylizacji i eksperymentom medycznym.

Pod koniec wojny wielu Romów zginęło podczas transportów ewakuacyjnych i w egzekucjach. Nawet w obliczu zbliżających się oddziałów Armii Czerwonej rząd Strzałokrzyżowców kontynuował politykę „oczyszczania” Węgier z „obcych rasowo” Romów, tworząc w lutym 1945 kolejny obóz internowania (w miejscowości Nagykanizsa), którego więźniowie w obliczu nadciągającego frontu zostali przetransportowani do obozów w Chorwacji i Niemczech. Całkowita liczba romskich ofiar prześladowań na Węgrzech jest trudna do ustalenia a szacunki wahają się między tysiącem a 50 tysiącami ofiar śmiertelnych. Należy dodać, że Romowie węgierscy ginęli również w innych krajach, w których tradycyjnie przebywali, lub byli z nich deportowani do obozów zagłady. Dotyczy to zwłaszcza Austrii, gdzie zginęło 90% węgierskich Romów z Burgenlandu, Państwa Słowackiego i Jugosławii.  

 Zadanie pt. Zagłada Romów w okupowanej Polsce w czasie II wojny światowej:geneza, przebieg, upamiętnienie  – Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego  

Zakres i natura prześladowania Romów różniły się znacznie w zależności od miejsca, charakteru odpowiedzialnych za prześladowania instytucji, a także konkretnej konstelacji interesów, stosunków władzy oraz czynników ideologicznych charakteryzujących dane miejsce i czas. Stosunek nazistów do Romów był niejednolity: wprawdzie u jego podstaw leżała ideologia rasowa, lecz na poziomie konkretnych decyzji i aktów prawnych często pojawiało się „społeczne niedostosowanie” lub „aspołeczność”, podawane jako przyczyny prześladowań, co jeszcze wiele lat po wojnie wprowadzało w błąd opinie publiczną i niektórych historyków. Wewnętrzne rozróżnienia na „czystych rasowo Cyganów” oraz „mieszańców cygańskich” i zmieniająca się polityka wobec tych kategorii dodatkowo komplikują obraz sytuacji Romów. Wreszcie fakt, że decyzje dotyczące Romów były podejmowane na bardzo różnych szczeblach nazistowskiej hierarchii i były często rozproszone w rozmaitych przepisach wykonawczych do dekretów dotyczących Żydów, sprawia, że trudno jest precyzyjnie zrekonstruować łańcuch decyzyjny prowadzący do ich zagłady.

W Niemczech, Austrii, Czechach i na Morawach prześladowania Romów były najlepiej zorganizowane i przygotowane poprzez wieloletnia praktykę policyjnej rejestracji i oparty na ideologii rasowej system klasyfikacyjny. W kolejnych etapach Romowie byli coraz bardziej wykluczani ze społeczeństwa, zarówno za pomocą regulacji prawnych jak i poprzez internowanie w specjalnych „obozach cygańskich” lub uwiezienie w obozach koncentracyjnych. Stamtąd droga wiodła, często poprzez getta żydowskie w okupowanej Polsce, do obozów zagłady. Na terenach ZSRR Romowie ginęli w masowych egzekucjach organizowanych przez jednostki SS, Wehrmachtu i policji, Polska zaś była miejscem, w którym stosowano obie metody. Wreszcie w państwach satelickich sytuacja Romów była bardzo zróżnicowana: od Bułgarii, w której Romowie, w porównaniu do swych pobratymców z innych krajów, praktycznie nie byli prześladowani, do Rumunii, która w praktyce (choć selektywnie) wcieliła w życie nazistowską koncepcję wyniszczenia przez pracę i ciężkie warunki życia.

Nie można tez precyzyjnie określić ogólnej liczby romskich ofiar prześladowań wojennych, choć dla niektórych krajów dostępne są bardzo prawdopodobne szacunki. Rozmiar rozbieżności ilustruje poniższe zestawienie: D. Kenrick, G. Puxon, Y. Bauer i M. Gilbert, w pracach opublikowanych w latach 1970-tych i 80-tych, oceniali, że zginęło ok. 200 – 250 tys. Romów. Jednak również w latach 1970-tych pojawiają się szacunki historyków niemieckich mówiące o 500 000 ofiar. Ta liczba stała się powszechnie uznana w latach 1990-tych, gdy pojawiła się w wypowiedziach romskich działaczy i nieromskich polityków – zwłaszcza w Niemczech. Jednocześnie romski intelektualista i działacz I. Hancock argumentował, że ofiar mogło być więcej: od jednego do półtora miliona. Obecnie liczba pół miliona ofiar osiągnęła status niemal oficjalny. 

Niektórzy uczeni przyznają, że wskutek braku danych najprawdopodobniej nigdy nie poznamy dokładnej liczby ofiar, zaś „pół miliona” należy traktować jako liczbę symboliczną. Inni z kolei twierdzą, że liczby nie są sprawą najważniejszą, a to, czy zginęło 100 tysięcy, czy też pół miliona, ma drugorzędne znaczenie wobec faktu, że z biegiem czasu Niemcy prawdopodobnie chcieli uczynić Europę całkowicie wolną od „Cyganów”.

W konsekwencji zagłady Romowie wkroczyli w powojenną rzeczywistość nie tylko zdziesiątkowani, ale też z trwale osłabioną kulturą. Okazało się, że są sytuacje w których kulturowe mechanizmy radzenia sobie z przeciwnościami losu, jakie Romowie wypracowali przez lata współistnienia z nie-Romami, po prostu nie działają. Tym samym załamał się jeden z istotnych aspektów tradycyjnej wizji „romskości”: przekonanie, że Romów można wprawdzie zniszczyć fizycznie, ale nie można pozbawić ich „ciała kulturowego”, które zawsze i wszędzie sprawi, że pozostaną Romami. 

Istotną konsekwencją zagłady było zniszczenie więzi rodzinnych i klanowych. Ponieważ ofiarami zagłady padali głównie ludzie starsi i dzieci, w okresie powojennym kryzys dotknął tradycyjne sposoby przekazywania romskiej kultury i tradycji. Rozerwaniu lub osłabieniu (często w związku z powojennymi migracjami) uległy też przedwojenne więzi z innymi Romami i nie-Romami. Na stosunkach z nie-Romami długim cieniem położył się też ich udział lub przynajmniej bierne stanowisko w zagładzie Romów.

Okres wojny oznaczał dla Romów załamanie ciągłości życia, włączając w to ciągłość działań o charakterze ekonomicznym i edukacyjnym, co sprawiło, że pokolenie powojenne musiało często zaczynać od zera, mając bardzo ograniczone możliwości.

Doświadczenie zagłady, jak również powojennego kryzysu kultury tradycyjnej, były odpowiedzialne za lęki i frustrację. Uczucia te związane były również z tym, że po wojnie oprawcy Romów na ogół nie ponieśli kary, Romowie byli nadal dyskryminowani, odmawiano uznania ich cierpień (w tym formalnie, poprzez odszkodowania), a alternatywne do tradycyjnego sposoby życia, oferowane Romom po wojnie w Europie Wschodniej, były wprowadzane pod przymusem i nie stanowiły atrakcji dla wielu grup romskich. 

Wszystko to sprawiło, że pamięć zagłady była wprawdzie kultywowana w rodzinnych kręgach tych, których dotknęły jej skutki, ale publicznie zaczęła być przez Romów manifestowana dopiero po pewnym czasie, co związane było z rozwojem romskiego ruchu politycznego, zmianą pokoleniową wśród romskich przywódców i powstaniem romskich elit intelektualnych. 

 Zadanie pt. Zagłada Romów w okupowanej Polsce w czasie II wojny światowej:geneza, przebieg, upamiętnienie  – Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego 

Wyróżnione

Strona Stowarzyszenia Romów w Polsce powstała w ramach Projektu realizowanego z Programu integracji społecznej i obywatelskiej Romów w Polsce na lata 2021-2030

STOWARZYSZENIE ROMÓW W POLSCE
ul. Berka Joselewicza 5
32-600 Oświęcim
tel. +48 338 426 989

Napisz do nas...